Józef Hauke-Bosak (1834-1871)

Podziel się w social media!

Zobacz wspomnienia

Przeczytanie tego artykułu zajmie 7 min.
Autor: Wiesław Caban

Wbrew stereotypowemu wyobrażeniu, spośród kilku tysięcy Polaków, którzy w latach 50. i 60. XIX wieku wchodzili w skład carskiego korpusu oficerskiego, na stronę Powstania Styczniowego przeszło nie więcej niż 300 osób, w dodatku oficerów niższych rangą. Zaskoczyło to organizatorów powstania, którzy liczyli na to, że doświadczeni polscy wojskowi staną na czele formujących się oddziałów powstańczych, a tym samym nadadzą właściwy charakter walkom partyzanckim z przeciwnikiem, którego poznali podczas kilkunastoletniej służby wojskowej.

Spośród oficerów Polaków, którzy przeszli na stronę Powstania Styczniowego najczęściej wymienia się Jarosława Dąbrowskiego, Zygmunta Padlewskiego, Edmunda Różyckiego, Romualda Traugutta, Zygmunta Chmieleńskiego i Józefa Haukego-Boska. Trzej ostatni bardzo ściśle współpracowali ze sobą w drugiej fazie insurekcji.

Józef Hauke urodził się w Warszawie w 1834 roku jako jedno z czworga dzieci Karoliny z domu Steinkeller, córki znanego przemysłowca pochodzenia niemieckiego, i Józefa Haukego (ur. 1790 r.) – żołnierza Legionów Dąbrowskiego, a następnie armii Królestwa Polskiego. Józef Hauke senior na krótko przed wybuchem Powstania Listopadowego rozpoczął na dworze carskim służbę figiel-adiutanta, a z początkiem lat 30. XIX wieku awansował na generała-majora świty cesarskiej. Zmarł w Petersburgu w 1837 roku.

Józef Hauke junior został skierowany najpierw do Korpusu Cesarskiego dla Małoletnich mieszczącego się w Carskim Siole, a następnie do Korpusu Paziów. Ta elitarna szkoła pod okiem samego cara Mikołaja II kształciła synów wielkich rodów bojarskich i książęcych oraz wysokiej rangi wojskowych. Do placówki nie sposób było się dostać bez protekcji imperatora. Kilkuletni pobyt w szkole pozbawił Józefa jakiegokolwiek, wcześniej i tak skąpego, kontaktu z polskością. Jak pisał w 1907 roku Józef Białynia-Chołedecki, jeden z pierwszych biografów późniejszego generała, „w tym czasie [w Korpusie Paziów] nie umiał po polsku nie tylko myśleć, ale i mówić, gdyż od najmłodszych lat żył zawsze w otoczeniu, w którym nigdy nie słyszał prawie o Polakach”.

Po ukończeniu szkoły Hauke szybko awansował – w 1857 roku był już adiutantem ministra wojny. Błyskotliwa kariera wynikała z dwóch powodów: po pierwsze wśród uczniów wyróżniały go duże zdolności, a po drugie był skoligacony z rodziną carską. Pobyt na dworze imperatora jednak mu nie odpowiadał z powodu ciągłych intryg. W 1859 roku poprosił więc o przeniesienie do armii czynnej na Kaukaz. Tego typu prośby ze strony Polaków służących w carskim korpusie oficerskim nie były wcale rzadkością. Udział w walce przeciwko ludom kaukaskim dawał bowiem możliwość zdobycia doświadczenia frontowego i w konsekwencji kolejnych, przyspieszonych awansów. Za udział w podbijaniu górali kaukaskich Józef Hauke został awansowany na pułkownika i  uhonorowany jednym z najwyższych odznaczeń, mianowicie złotą szablą „Za Waleczność”.

W pewnym momencie, choć trudno precyzyjnie wskazać cezurę przemiany ideowej, Józef Hauke zaczął odkrywać polskość. Nie odnalazł się w stosunkach panujących na dworze carskim. Aby robić tam karierę, musiałby się ożenić z jedną z dam dworu, a takiej albo nie znalazł, albo nie chciał znaleźć. Obca mu była atmosfera intryg. Zmianę sposobu spojrzenia przyspieszyły także wyjazdy z polecenia ministerstwa wojny. Hauke odwiedził wówczas m.in. Warszawę i Paryż. Nad Wisłą spotykał się z patriotycznie nastawiona młodzieżą, a w salonie prowadzonym przez jego siostrę Zofię poznał wielu wybitnych Polaków. Zofia była mocno zaangażowana w działalność na rzecz poprawy warunków bytu chłopów. Była też autorką książeczek dla dzieci i redaktorką znanego pisma „Czytelnia Niedzielna”.

Drugi kontakt z Polakami miał Hauke w Paryżu. Trudno ustalić, z kim wtedy się spotykał, ale z pewnością brał udział w niejednej dyskusji na temat szans odzyskania przez Polskę niepodległości, zarówno z osobami skupionymi wokół Hotelu Lambert, jak i Towarzystwa Demokratycznego Polskiego.

Po powrocie do Petersburga brał zapewne udział w wieczorach organizowanych przez Jarosława Dąbrowskiego i Koło Oficerów, podczas których dyskutowano o możliwości wystąpienia przeciw caratowi Polaków i ludu rosyjskiego. Być może decydujące okazało się spotkanie z Marią Kaczanowską. Hauke z miejsca zakochał się w pięknej Polce od tej chwili myślał jedynie o wzięciu dymisji z wojska, małżeństwie i żywocie ziemianina na Podolu, skąd pochodziła Kaczanowska. Jego marzenia się spełniły i 12 stycznia 1863 roku (wg kalendarza juliańskiego) Józef Hauke wziął ślub z Marią Kaczanowską, a pod koniec lutego przyszło uwolnienie od służby wojskowej.

Wraz z wybuchem Powstania Styczniowego płk Józef Hauke postanowił zrezygnować z zacisza dworku i przystąpić do walki. Rząd Narodowy długo się jednak wahał, czy skorzystać z usług byłego carskiego oficera. Eligiusz Kozłowski, wybitny znawca strony militarnej Powstania Styczniowego i autor biografii Haukego, doszedł do wniosku, że Rząd Narodowy nie mógł natychmiast powierzyć mu odpowiedzialnej funkcji wojskowej, ponieważ Hauke przedstawił nierealny plan działań zbrojnych. Chciał bowiem w Górach Świętokrzyskich budować fortece wzorowane na tych, które wojsko rosyjskie budowało na Kaukazie. Tam umocnienia okazały się nie do zdobycia przez kaukaskich górali, jednak z racji odmiennych uwarunkowań terenowych nie nadawały się do przeniesienia na polski grunt. Dopiero po półrocznym oczekiwaniu, w ostatnich dniach września 1863 roku, Rząd Narodowy mianował wreszcie Haukego generałem i powierzył mu stanowisko naczelnika wojennego województw krakowskiego i sandomierskiego. Z tą chwilą Józef Hauke przyjął pseudonim Bosak, wzięty od rodzinnego herbu.

Pod koniec września w Krakowie odbyła się wielka narada wyższych dowódców wojskowych pod przewodnictwem przyszłego dyktatora powstania Romualda Traugutta. Wziął w niej udział także gen. Hauke-Bosak. Podjęto wówczas decyzję o nowej operacji partyzanckiej, mającej na celu opanowanie województwa lubelskiego i przekształcenie w bazę armii powstańczej. Ostatecznie wyprawa nie doszła do skutku i Hauke-Bosak zdecydował się o przeprawie do województwa sandomierskiego. 23 października rozpoczął marsz na czele licznego oddziału w kierunku Gór Świętokrzyskich. Jednocześnie płk Zygmunt Chmieleński, dowodzący od lipca dużym oddziałem partyzanckim w województwie krakowskim, polecił rozczłonkować swoje zgrupowanie i poszczególnym pododdziałom wydał rozkaz przemieszczenia się także w Góry Świętokrzyskie. Sam zaś na czele konnicy wybrał się na spotkanie z Bosakiem.

Generał Hauke-Bosak, zmierzając na to spotkanie, stoczył rankiem 29 października pod Jeziorkiem bitwę z oddziałem gen. Ksawerego Czengierego, który był naczelnikiem wojennym powiatu kieleckiego. Starcie zakończyło się klęską Polaków, która uświadomiła Bosakowi, że rozwiązania kaukaskie nie sprawdzają się w Górach Świętokrzyskich i trzeba opracować zupełnie inną koncepcję walki.

Jeszcze w dniu bitwy pod Jeziorkami Bosak dotarł do Kunowa, gdzie spotkał się z płk. Chmieleńskim, który po naradzie został mianowany szefem sztabu. Jego członkowie przyjęli plan zakładający wzmocnienie i ujednolicenie oddziałów oraz zmobilizowanie do większej aktywności władz cywilnych powstania. Miał za to odpowiadać ks. Kacper Kotkowski przy wsparciu Władysława Zapałowskiego. Opracowano kilka instrukcji i regulaminów.

Sztab postanowił, że piechota Chmieleńskiego przejdzie pod dowództwo mjr. Bogdana vel Bogdanowa, oficera, który z armii rosyjskiej przeszedł na stronę powstania. Piechota miała się przemieścić w lasy cisowskie, gdzie stacjonował już oddział sformowany przez przybyłego z Galicji we wrześniu 1863 roku mjr. Karola Kalitę-Rębajłę, oficera wojsk austriackich. Podobne obozy mieli założyć Jan Rudowski w lasach opoczyńskich i Władysław Eminowicz w lasach iłżeckich. Podczas obozowania planowano prowadzić intensywne ćwiczenia i uzupełniać składy etatowe poszczególnych jednostek. Postanowiono też, że równolegle z ćwiczeniami piechoty, jazda, przy której zostaną Bosak i Chmieleński, podejmie odciągający rajd w kierunku południowym, który dodatkowo ożywi powstanie w województwie krakowskim.

Po czterodniowym pobycie w obozie, podczas którego – zgodnie ze wskazówkami Traugutta – oficerowie tłumaczyli ludności chłopskiej, o co toczy się walka, Bosak i Chmieleński ruszyli w rajd kawaleryjski. 4 listopada doszło do potyczki pod Strojnowem, a dzień później – w pobliżu Góry koło Pińczowa. Tam kawaleria Bosaka połączyła się z przybyłą z Galicji 120-osobowa partią Ludomira Cywińskiego, a następnie przemieściła się w Góry Świętokrzyskie, gdzie Bosak i Chmieleński ponownie przeprowadzili inspekcję stacjonujących oddziałów, a miejscowych chłopów przekonywali do wspierania powstańców. Bosak tłumaczył włościanom, dlaczego Rząd Narodowy ogłosił dekrety uwłaszczeniowe i podkreślał, że od momentu ich wydania nie ma już „pana” i „chłopa”, a jest tylko „obywatel”. Jednocześnie Bosak przekonywał ziemiaństwo do zgody narodowej. Kilka dni po zakończeniu inspekcji Bosak i Chmieleński, dowiedziawszy się o osłabieniu garnizonu rosyjskiego w Opatowie, podjęli decyzję o przeprowadzeniu 25 listopada ataku. Akcja się udała – powstańcy zabrali z kasy miejskiej ok. 35 tys. złotych polskich, zdobyli też broń i amunicję. Udaną bitwę stoczyli jeszcze 28 listopada pod Ociesękami (pow. stopnicki). W jej wyniku po stronie rosyjskiej zginęło 80 żołnierzy, Polaków zaś poległo 20, a 17 zostało rannych.

Po tej walce piechota powróciła na stanowiska, a Bosak i Chmieleński podjęli kolejny rajd kawaleryjski do województwa krakowskiego. 4 grudnia dotarli do Sprowy (pow. olkuski), gdzie zaatakowała ich załoga rosyjska stacjonującą w Szczekocinach. Polakom udało się bez strat opuścić Sprowę i powrócić w lasy świętokrzyskie.

Z początkiem grudnia powstańcy odnotowali jeszcze jeden sukces: Bosak polecił Rębajle stoczenie bitwy z kolumną rosyjską, która od kilku dni tropiła stanowiska powstańcze w lasach świętokrzyskich. Kolumną tą dowodził mjr Bentkowski (Polak na służbie Moskali). Rankiem 9 grudnia pod Hutą Szczeceńską Rosjanie znaleźli się w krzyżowym ogniu i zostali zmuszeni do ucieczki.

Dowództwo rosyjskie zaniepokoiło się energicznymi działaniami Haukego-Bosaka, pod którego rozkazami w rejonie Gór Świętokrzyskich obozowało 60 proc. wszystkich partyzantów. Do myślenia dawała także postawa społeczeństwa tego regionu, zwłaszcza chłopów, ściśle współdziałających z powstańcami. Przeciwko zgrupowaniu powstańczemu Rosjanie wysłali trzy kolumny wojsk. Pierwsza, dowodzona przez gen. Czengierego, wyszła z Kielc i skierowała się w lasy cisowskie. Druga, z płk. Macniewem na czele, wyruszyła z Końskich, a trzecia, pod dowództwem płk. Suchonina – z Opatowa. Skutkiem tych szeroko zakrojonych akcji było 16 grudnia starcie pod Bodzechowem. Kolumna gen. Czengierego licząca około 1200 żołnierzy zaatakowała 450-osobową polską jazdę. Ten nierówny pojedynek przyniósł Polakom porażkę, dolegliwą tym bardziej, że do niewoli dostał się sam Chmieleński, rozstrzelany następnie 23 grudnia w Radomiu.

Strata dowódcy wprawiła w przygnębienie zarówno powstańców, jak i ludność cywilną. Rąk nie załamał natomiast gen. Bosak. Postanowił za wszelką cenę walczyć dalej. Wyprowadzoną spod Bodzechowa kawalerię podzielił na trzy szwadrony i wysłał je w powiaty: kielecki, opoczyński i sandomierski z rozkazem rozwinięcia akcji powstańczej. Piechocie liczącej około 2 tys. żołnierzy wydał polecenie ukrywania się w lasach. Sam zaś przybył w okolice Cisowa, gdzie stacjonowała piechota Rębajły. Tam odebrał dekret Rządu Narodowego z 15 grudnia. Romuald Traugutt uważał, że podział wojska powstańczego na województwa i oddziały jest „szkodliwy i tamujący dalszy rozwój armii narodowej”. Postanowił więc wprowadzić jednolity podział na dywizje, pułki, bataliony i szwadrony, a całą armię powstańczą w Królestwie Polskim uformować w cztery korpusy. I korpus pod dowództwem gen. Michała Heidnereicha-Kruka miał walczyć w województwach lubelskim i podlaskim; II korpus gen. Haukego-Bosaka odpowiadał za województwa krakowskie i sandomierskie, a od początku stycznia 1864 roku także kaliskie; III korpus płk. Jana Koziełła-Poklewskiego „Skały” został ograniczony jednie do województwa augustowskiego. IV korpus miał obejmować województwa mazowieckie i płockie, ale nie wyznaczono mu dowódcy.

W ciągu trzech miesięcy gen. Hauke-Bosak wykonał ogromną pracę organizacyjną i propagandową na rzecz umocnienia powstania w podległych II korpusowi województwach. Starał się, zgodnie z wytycznymi Traugutta, zadbać o pełną organizacją oddziałów i pododdziałów, zapewnić im broń i amunicję. Z determinacją uświadamiał chłopów, że walka toczy się przede wszystkim w ich interesie, bo w niepodległej Polsce będą zaliczani do obywateli. W tym okresie na terenie podlegającym II korpusowi doszło do 76 bitew, co stanowiło ponad połowę liczby potyczek w całym Królestwie Polskim (138). Pod względem aktywności bezdyskusyjnie dominowało województwo sandomierskie, w którego obrębie rozpościerały się Góry Świętokrzyskie. Tam stacjonowało najwięcej partyzantów spośród pięciotysięcznego (na początku lutego 1864 roku) II korpusu.

W ten sposób Powstanie Styczniowe w województwach sandomierskim i krakowskim weszło w następną fazę. Niestety, już ostateczną, bo najpierw klęska opatowska 21 lutego, a potem ukazy uwłaszczeniowe z 2 marca 1864 roku położyły kres walce zbrojnej. Mimo przegranej Bosak nie rezygnował. Ustanowił nowych naczelników wojennych na województwa krakowskie i sandomierskie. Prowadził inspekcje zmniejszonych oddziałów i zagrzewał do walki. Na niewiele to się zdało, bo aresztowanie Traugutta i ogłoszenie ukazów uwłaszczeniowych przypieczętowało upadek powstania w całym Królestwie Polskim. Mimo takich ciosów Bosak wierzył jeszcze w możliwość odrodzenia ruchu partyzanckiego i nie opuszczał placu boju. Uczynił to dopiero 20 kwietnia 1864 roku, kiedy było już wiadomo, że nie ma żadnych szans na wznowienie walki. Udając się na emigrację Bosak był przekonany, że mimo klęski powstanie było potrzebne, bo wymusiło na rządzie carskim ogłoszenie uwłaszczenia chłopów i z tą  chwilą – jego zdaniem – 5 milionów chłopów zostało obywatelami, Polakami. Był przekonany, że 5 milionów nowych Polaków nie pozwoli, by ojczyzna zginęła.

Na emigracji Bosak związał się z kręgami demokratycznymi. Brał udział w wojnie francusko-pruskiej po stronie Francji. Zginął pod Dijon w 1871 roku.