Spod Tryszek ruszył Jan Staniewicz ku Użwencie, gdzie przyprowadził mu Paulin Bohdanowicz („Nieczuj”), organizator wojskowy powiatu szawelskiego, stu ludzi nieźle uzbrojonych i zaraz wyruszył z 25 ludźmi w powiat. Pisarski zaś złączył się z oddziałem Naczelnika Wojennego Województwa Żmudzkiego, Ignacego Laskowskiego i księdza Antoniego Mackiewicza, którzy po walkach birżańskich, pomaszerowawszy w powiat poniewieski a potem do Taurog po broń, teraz wracali z tej wyprawy, nie otrzymawszy broni.
Śledzony i osaczany wymykał się Laskowski ze swoimi 800 powstańcami, maszerując nocami, niekiedy po 12 mil drogi robiąc. Niedostatek i znużenie rozprężały oddział i uszczuplały. W lasach Użwenty, dowiedziawszy się o zbliżaniu się czterech kompanii nieprzyjacielskich, postanowił Laskowski urządzić zasadzkę. Pisarskiemu polecono ochronę tyłów. Zasadzka się nie udała, gdyż zbyt wcześnie cała linia strzelców dała ognia do niewielkiej awangardy kozackiej, której zabito jednego konia. Po pół godzinie wystąpił z lasu oficer z kilku żołnierzami i znowu cała linia strzelców dała ze swej broni myśliwskiej ognia, który szkody Rosjanom nie wyrządził. Ci widząc przygotowanych do walki powstańców, cofnęli się do Użwent. Natomiast Laskowski pozostawszy na miejscu, ruszył następnego dnia ku lasom kurtowiańskim, a stamtąd ku Cytowianom, mając w ariergardzie Staniewicza.