Na odgłos strzałów armatnich, Walery Kozłowski (który w nocy na 20 listopada stanął w Chudczach) wysłał wachmistrza Weissa z sześcioma ludźmi do Rudki. Tutaj Weiss, zamiast obozu polskiego zastał już rosyjski, w którego sam środek wpadł przez podstęp pikiety rosyjskiej. Znajdując się w obozie nieprzyjacielskim, puścił się Weiss na przebój, aby się ratować ucieczką. Został jednak ciężko raniony i dostał się do niewoli, obok niego poległo dwóch innych. Natomiast szeregowiec Gajowczyk z trzema towarzyszami zdołał się przebić przez cały obóz rosyjski i chociaż trzy razy ranny bagnetem, dotarł do Kozłowskiego, który jeszcze tej samej nocy połączył się z Karolem Krysińskim.