Wyznaczony przez Zygmunta Padlewskiego do napadu na Płock, Kazimierz Błaszczyński (ps. Konrad Tomaszewski oraz Bończa), nie wiedząc o starciu pod Ciołkowem, w naznaczonej do napadu chwili z oddziałkiem 80 ludzi wszedł do miasta i szturm do koszar kozackich przypuścił. Równocześnie związkowi płoccy z ruchliwymi Wojciechem Zegrzdą, Edwardem Postrychem i Edwardem Rolskim na czele, uderzywszy w dzwony, poczęli strzelać do odwachu, leżącego na drugim końcu miasta.
Rosyjska załoga licząca około 500 ludzi odparła ostatecznie powstańców, których poszczególne oddziały uchodząc z miasta, wpadały na wracające do Płocka rosyjskie kolumny Stefanowicza i Radionowa. Z pierwszym starł się oddziałek Kajetana Kowalewskiego, nie zdążywszy jeszcze dojść do Płocka i został rozbity, a dowódca dostał się do niewoli. Partię idącą od Dobrzynia rozbili kozacy pod Sikorzem o 13 kilometrów na północny-zachód od Płocka.
W dniu 23 stycznia 1863 r. rozegrał się nowy dramat. Rosjanie, dowiedziawszy się, że w kościele Reformatów znajdują się ranni powstańcy, wpadli do kościoła, rąbiąc winnych i niewinnych. Tegoż dnia Wojciech Zegrzda, patron Trybunału, zrozpaczony niepowodzeniem napadu, strzeliwszy wprzód do szyldwacha, drugim wystrzałem życie sobie odebrał. Tegoż dnia Rosjanie poaresztowali w Płocku przeszło 150 osób za współudział w napadzie. Projektowane w Województwie Płockim napady na Lipno i Przasnysz nie przyszły do skutku.