Zdążając ku Turobinowi zaalarmował Karol Krysiński podjazdem liczącym 30 koni miasto Lublin. Powstańcy wpadłszy z dwóch stron zranili rosyjskie pikiety i sprawiwszy zamieszanie wśród załogi rosyjskiej, uszli szybko do obozu, nieścigani przez nieprzyjaciela.