Po starciu pod Kietlanką, Karol Frycze i Polikarp Dąbkowski, przeszedłszy szosę ostrowsko-wyszkowską, pomaszerowali w przeciwnych kierunkach. Dąbkowski ku Zambrowu, a Frycze ku Długosiodłom, gdzie rozłożył się obozem pod Łączką w pozycji trudno dostępnej, w pośrodku ogromnych błot. Do suchego miejsca, gdzie znajdował się obóz, prowadziła wąska grobelka, na której tylko dwie konie mogły zmieścić się obok siebie. W tydzień po rozdzieleniu się oddziałów przybył do Łączki, Dąbkowski ciągnąc za sobą Rosjan. Frycze pod Łączką tak się czuł bezpieczny, że chociaż wiedział o zbliżaniu się nieprzyjaciela, idącego za Dąbkowskim, mimo przedstawień oficerów sztabu, jak Ludwika Lasockiego - żołnierza z kampanii węgierskiej, Bronisława Deskura i innych, zaniedbał środków ostrożności.
Toteż Rosjanie, w sile kolumny Georga Emanuela liczącej trzy kompanie, szwadron huzarów i 30 kozaków, uderzyli na oddział nieprzygotowany i wpadli do obozu równocześnie prawie z podoficerem jazdy Józefem Kubickim (późniejszym dowódca oddziałku Kurpiów), zmieniającym właśnie pikiety. Jazda powstańcza zdołała ocaleć, uchodząc dwójkami po wspomnianej grobelce, ze stratą tylko trzech ludzi, między nimi instruktora Walewskiego. Piechota bez tornistrów zaledwie zdołała chwycić za broń, gdy część Rosjan była już w obozie, przez błota przeszedłszy. Oficer Hilary Drozdowski, niedawno z wojsk rosyjskich przybyły i będący jeszcze w mundurze rosyjskim, chwycił jeden pluton uzbrojony w karabiny z bagnetami i z nim uderzył na bagnety, przez zapomnienie komenderując po rosyjsku „na sztyki". W tej chwili padł od kuli jednego z powstańców, któremu się zdawało, że to zdrada.
Frycze, uszykowawszy na prędko na prawym skrzydle kosynierów, trzymał się jakiś czas, lecz gdy otrzymał kulę w brzuch i padł, kosynierzy rozpierzchli się, a za nimi reszta oddziału. Rannego Fryczego porwano ze sobą i uniesiono do Poręby, gdzie nazajutrz zmarł. Straty oddziału były znaczne nie tyle w rannych i zabitych, co w rozsypce i stracie furgonów. Drozdowskiego ciężko rannego pojmali Rosjanie i rozstrzelali 15 czerwca 1863 r. Na miejscu zginęli między innymi Ludwik Lasocki, dowódca III oddziału strzelców, Władysław Mieszkowski, kosynier Antoni Ostrowski i inni. Mimo poniesionej klęski zdołał Dąbkowski przy pomocy porucznika kosynierów Kirchnera, kapitana Maksymiliana Broniewskiego i porucznika strzelców Lipowskiego zebrać ponownie tegoż dnia jeszcze rozbitą piechotę. W kilka dni później opuścił Dąbkowski powstańców, rzekomo z powodu słabości, a dowództwo po nim objął Maksymilian Broniewski - były uczeń szkoły wojskowej w Cuneo, niedawno z więzienia rosyjskiego zbiegły.