Forsownymi marszami oddziały Józefa Jankowskiego i kapitana Adama Zielińskiego z Podlasia posuwały się w Województwo Sandomierskie w okolice, gdzie znajdowały się większe zrzeszenia powstańców. Przez Kuflew, Stoczek, Goszczyce, Podzamcze idąc, przeprawiły się przez Wisłę, maszerując ku lasom kozienickim. Pomiędzy Jedlnią a Brzuzą marsz ich wstrzymany został ruchami dwóch rosyjskich kolumn z Radomia i Białobrzegów. Pierwszy spotkał się z powstańcami rosyjski dowódca Meller-Zakomelski, idący od Warszawy z trzema kompaniami piechoty, artylerią i jazdą.
Aczkolwiek słabszy liczebnie, Zieliński dowodzący oddziałami przygotował się do stanowczego oporu. Strzelcy przywitali ogniem piechotę rosyjską, która ze swej strony odpowiedziała rzęsistym ogniem rotowym a następnie, zawiadomiona o niewielkiej liczbie przeciwnika, usiłowała wtargnąć do lasu, ażeby cały oddział otoczyć. Wtedy kosynierzy i strzelcy po trzykroć z bagnetem i kosami w ręku rzucając się na tłumy nieprzyjaciela, w zupełności go odparli. Wedle zebranych informacji, Rosjan poległo przeszło 70, między nimi pięciu oficerów. Powstańców padło 16 z kilkoma dobitymi na placu, lżej ranionych było pięciu.
W walce tej odznaczył się między innymi kapitan Kar...., który dowodząc kosynierami, własną ręką położył dowódcę rosyjskiego szwadronu dragonów i czterech szeregowców. Chociaż był ranny, z pola bitwy do samego końca nie schodził. W łupach dostało się powstańcom dwadzieścia kilka sztućców oraz osiem koni dragońskich.