Przekroczywszy Pilicę, Michał Zieliński z Orłowskim ruszyli do Inowłodza, a mając za sobą nieprzyjaciela, zwrócili się do Studzianny, stamtąd do Woli Tarnowskiej. Tam, z powodu braku amunicji Zieliński rozpuścił piechotę, ukrywszy broń, a obaj dowódcy ruszyli z jazdą w powiat brzeziński. Pod Gałkowem z rana zaatakowała ich rosyjska kompania piechoty, 60 kozaków i pół szwadronu huzarów. Piechota rosyjska poczęła razić ich silnym ogniem z lasu. Rozwinąwszy część jazdy w łańcuch flankierów, reszcie rozkazał Zieliński cofać się, przypuszczając, że atakujący są tylko przednią strażą większej kolumny. Po półtoragodzinnym odstrzeliwaniu się w marszu, dotarł do Skoszew.