Oddział jazdy Dionizego Cetkowskiego, uwijający się od kilku dni na pograniczu powiatów płockiego i przasnyskiego i ciągle powiększający się, zmęczony ciągłym przebieganiem powiatów, zatrzymał się dla wypoczynku w Drobinie. Wysłanych kilku ludzi na zwiady doniosło, że po drodze z Drobina ku Pucharom nadciąga oddział rosyjski w sile czterech kompanii piechoty, dwóch dział, dwóch szwadronów kawalerii i seciny kozaków. Mając tylko 80 ludzi, Cetkowski nie mógł przyjąć walki.
Uciekać, gdy konie kilkudniowym marszem były zmęczone, także było niełatwe, jednak zimna krew i odwaga dowódcy wybawiła oddział z trudnego położenia. Zaledwie zdążył wydać rozkazy, by obóz pod przykryciem cofnął się do lasu i rozwinął swą awangardę w tyralierkę, już się jazda rosyjska podsunęła na odległość strzału. Cetkowski cofając się powoli, odstrzeliwał się ciągle na otwartym polu. Powolne cofanie się do lasu wprowadziło Rosjan w błąd. Sądzili, że ta drobna garstka chce ich tylko wprowadzić w zasadzkę i dlatego nacierali słabo, wciąż wysyłając podjazdy w stronę lasu, celem zbadania sił powstańczych.
Ten brak energii w działaniu nieprzyjaciela dał oddziałowi możność zyskania na czasie i wtedy właśnie, gdy Rosjanie rozwinęli piechotę w szyku bojowym i zamierzali szturm przypuścić do lasu, powstańcy nagle zniknęli im z oczu. Po tej szczęśliwej rejteradzie oddział Cetkowskiego zwiększył się znacznie i przeszedłszy między Modlinem i Zakroczymiem, zwrócił się do powiatu przasnyskiego, gdzie we wsi Nasierowie zatrzymał się do 20 sierpnia 1863 r. na spoczynek.