Dwa miesiące minęły od wysłania pierwszych not dyplomatycznych w sprawie Polski. Odpowiedź Rosji także była dyplomatyczna –Petersburg nie wykluczał dalszych rozmów. Problem w tym, że Austria, Francja i Anglia nie umiały wypracować jednolitego frontu. „Minęły jednak dwa miesiące nim wspólny program działań został uzgodniony ponownie między Paryżem, Londynem i Wiedniem” – pisał w monografii powstania prof. Stefan Kieniewicz. Potencjalni koalicjanci mieli rozbieżne koncepcje. Francja Napoleona proponowała zwołanie kongresu, podczas którego przymuszono by Rosję do odtworzenia niepodległej Polski, a w razie odmowy wypowiedziano wojnę. Anglia i Austria nie chciały ani kongresu, ani wojny, za to chętnie widziałyby ustępstwa Rosji na rzecz Polski. Szef brytyjskiej dyplomacji za cel maksymalny uznał utworzenie Polski w granicach Królestwa Polskiego z dodatkiem Krakowa pod berłem austriackiego arcyksięcia. Dyplomaci dogadali się w czerwcu, a efektem były wysłane do Petersburga dokumenty. „Nota ta obejmowała 6 punktów: 1. Amnestja zupełna i ogólna. 2. Reprezentacja narodowa z atrybucjami, jakie określała konstytucja z d. 15 listopada 1815 r. 3. Nominowanie Polaków na urzędy publiczne, tworzące tym sposobem administrację osobną, posiadającą zaufanie kraju. 4. Wolność sumienia pełna i zupełna, zniesienie wszelkich ścieśnień, krępujących swobodę wyznania katolickiego. 5. Wyłączne używanie języka polskiego, jako urzędowego w administracji, sprawiedliwości i wychowaniu publicznem. 6. Ustanowienie regularnego i prawnego systemu poborów” – wyliczał w powstańczych wspomnieniach Józef Janowski, członek Rządu Narodowego. Tym razem Rosja nie miała wyjścia – musiała albo zgodzić się na ustępstwa, albo je odrzucić, co jednak groziło rozpoczęciem działań zbrojnych. „Z wybuchem wojny liczono się poważnie w Petersburgu, opracowano w pośpiechu plan obrony Kronszatu i samej stolicy, zakupywano za granicą duże ilości żelaza, ołowiu, saletry, cyny i gotowej broni” – pisze prof. Kieniewicz. Ostatecznie rosyjska odpowiedź była stanowcza w treści, lecz łagodna w formie. Odrzucając żądania, Rosja jednocześnie starała się grać na czas, by ewentualny konflikt zbrojny przesunąć do wiosny.