W czasie powstania nieczęsto dochodziło do walk ulicznych. Tym razem udało się jednak powstańcom wciągnąć w zasadzkę rosyjskie oddziały. Połączone oddziały ppłk. Karola Krysińskiego i mjr. Bogusława Ejtmanowicza liczyły w sumie ok. siedmiuset powstańców. Dowiedziawszy się, że ruszyła przeciw nim rosyjska kolumna, obsadzili oni zabudowania w miasteczku Rossosza (obecnie wieś) 20 km na południe od Białej Podlaski, a także pobliski las, dla odcięcia odwrotu Rosjan. „Około 8 rano ukazał się pod Rossoszą szwadron ułanów, jako awangarda, lecz ostrzeżony rżeniem koni, zemknął czem prędzej. Wtedy Krysiński wysłał pluton jazdy pod dowództwem Cetnarskiego celem zwabienia moskali do miasta, ale za pokazaniem się powstańców nieprzyjaciel wciąż uchodził” – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Krysiński postanowił spróbował jeszcze raz wciągnąć Rosjan w pułapkę. „Widząc, iż moskale boju przyjąć nie chcą, udał Krysiński odwrót, cofnął się z lasu do miasta i zostawiwszy 1. kompanię zakrytą w tyralierach z obu stron mostu, a obsadziwszy pierwsze domy Rossoszy, ściągnął wszystkie siły na rynek” – opisywał historyk. Rosjanie wzmocnieni posiłkami z Białej ostatecznie zaatakowali i wpadli w zasadzkę. „Przed nacierającem skrzydłem kapitana Leszczyńskiego cofnęli się moskale, tylko rota strzelców, która zajęła pierwsze domy w mieście, nie mogła już umknąć, mając lewem skrzydłem powstańczem przecięty odwrót. Tym manewrem zniesiono całą rotę broniącą się w domach: 16 moskali wzięto do niewoli, 65 zginęło w boju w szopach i stodołach. Zabrano moskalom 30 karabinów i wiele amunicyi, mundurów itd.” – notował Zieliński. Według niego w bitwie zginęło trzynastu powstańców. Kilka dni później Krysiński i Ejtmanowicz, wzmocnieni oddziałem Walerego Wróblewskiego, zwyciężyli w kolejnej bitwie pod Kolanem. „W obu tych potyczkach, pod Rossoszą i Kolanem, tak oficerowie jak żołnierze, bili się z równem męstwem, i to w otwarłem polu” – podsumował Zieliński.