Choć był Polakiem pochodzącym z rodziny o tradycjach powstańczych, stał się jednym z najbardziej zaciekłych wrogów zrywu i wiernym poddanych cara. Wnuk żołnierza wojsk polskich, a bratanek niedoszłego wodza Insurekcji Kościuszkowskiej na Litwie, po stronie rosyjskiej opowiedział się już podczas Powstania Listopadowego. Wraz z bratem uczęszczał wówczas do warszawskiej szkoły podchorążych, gdzie rozpoczął się zryw. „Po zorientowaniu się w wybuchu rewolucji w szkole – czytamy w wydanej w latach trzydziestych ubiegłego wieku Encyklopedii wojskowej – postanowili dołączyć do swego pułku. Schwytani dostali się do niewoli polskiej; 2 razy jeszcze uciekali i za każdym razem byli chwytani. Odrzucili propozycję wejścia jako ppor. do służby polskiej. Użyci więc zostali do prac fortyfikacyjnych na Pradze, skąd 19 stycznia 1831 r udało im się uciec i dołączyć do wojsk rosyjskich”. W nagrodę 6 kwietnia 1832 roku obaj zostali mianowani praporszczykami (najniższy stopień oficerski). Konstanty powoli piął się w strukturze armii carskiej. W 1848 roku jako pułkownik wziął udział w tłumieniu powstania węgierskiego, wyróżniając się okrucieństwem. Rok później objął dowództwo 24. Symbirskiego Pułku Piechoty. W 1861 roku został oberpolicmajstrem w Warszawie i zaciekle tępił narodowe demonstracje. W 1863 roku awansowano go na stopień generała majora. W styczniu 1863 roku został przewodniczącym Komisji Śledczej na Pawiaku, której głównym zadaniem było zmuszenie do zeznań powstańców. Nie interweniował, gdy za działalność powstańczą aresztowano i skazano na śmierć syna jego siostry. W katolicką Wigilię otrzymał prezent – car mianował go urzędnikiem do specjalnych poruczeń przy namiestniku Fiodorze Bergu i prezesem Stałej Komisji Śledczej w Cytadeli. To jednak nie koniec honorów. W styczniu Rozwadowski został udekorowany orderem Św. Stanisława I stopnia, a po upadku zrywu nagrodzony tytułem hrabiowskim oraz kilkoma majątkami skonfiskowanymi powstańcom. Zmarł w 1885 roku.