Na pewno zginęli w więzieniu, na pewno w odstępie kilku dni. Władysław Czaplicki, powstaniec, a później zesłaniec, nie ma wątpliwości: obaj zostali zakatowani osobiście przez mjr. Dmitriewa. „Do tej egzekucyi przywołał na świadka Dra Moniuszkę, człowieka znanego w całej okolicy z swojej zacności i zdolności lekarskiej – pisze Czaplicki w Czarnej księdze, 1863–1868. – Dr. Moniuszko przymuszony patrzeć na okrutne męki nieszczęśliwych braci”.
Bracia Kurzynowie ze wsi Hermany zostali aresztowani zapewne kilkanaście dni wcześniej. Nie ma pewności, czy brali udział w walkach, być może powód ich zatrzymania był inny „Ks. Antoni Kochański [autor książki 526 lat dziejów miasta Tykocina] przypuszcza, że Dmitriew zamordował braci Kurzynów, gdyż byli oni zapewne braćmi stryjecznymi Jana Kurzyny, męża zaufania generała Mierosławskiego”. Kurzynowie próbowali się wykupić z więzienia, jednak bezskutecznie – ta informacja została zawarta w liście od burmistrza Tykocina z 22 grudnia. Napisał on, że w magistracie pojawił się Żyd i wpłacił kwotę 50 rubli srebrem od matki aresztowanego Kurzyny na „podkup o uwolnienie jej syna z aresztu”. Matka oraz narzeczona jednego z braci próbowały wyjednać też litość osobiście. „Padały do nóg Dmitriewa, włóczyły się u nóg tego zwierza strasznego, prosząc go o zaprzestanie dalszej katuszy. Dmitriew, czy uwierzycie? – kopnąwszy je nogą, krzyknął na kozaków, kazał położyć je, obnażyć – i bić nahajkami!” – pisał Czaplicki. Zapewne bracia nie umarli jednocześnie, o czym świadczy akt zgonu. „W dniu 26 grudnia 1863 r. w więzieniu politycznym w Tykocinie (jak zapisał ksiądz spisujący akt zgonu) zmarł, liczący lat 21, Apolinary Kurzyna z Herman, syn zmarłego Cypriana i Żyjącej Marianny z Witkowskich, zamieszkały przy matce na gospodarstwie, a w dniu 28 grudnia także w więzieniu politycznym w Tykocinie zmarł, liczący lat 35, Tomasz Alfons Kurzyna z Herman, syn zmarłego Cypriana i żyjącej Marianny z Witkowskich, wdowiec zamieszkały przy matce na gospodarstwie” – pisze Małgorzata Choińska w artykule Tykocin w czasie powstania styczniowego. Dmitriew był jednym z najbrutalniejszych dowódców wojskowych w Augustowskiem. Za jedną ze zbrodni skazał go nawet rosyjski sąd, kara nie była jednak nazbyt dotkliwa – dwa miesiące więzienia.