Na terenach podporządkowanych Michaiłowi Murawiewowi „Wieszatielowi” – generał gubernatorowi wileńskiemu - najdłużej walki trwały w Augustowskiem. Około 400 powstańców na zimę przeszło przez kordon graniczny i schroniło się w Prusach. W połowie lutego część oddziałów wróciła do walki. „Siły to więc były niezmiernie słabe i rzucone jakby na stracenie. Z tem wszystkiem drobne te oddziałki w ciągu trzech ostatnich miesięcy t. j. Lutego, Marca i Kwietnia egzystują i staczają stosunkowo dość liczne potyczki” – pisał Walery Przyborowski, powstaniec i historyk zrywu. Tak było m.in. z oddziałami dowodzonymi przez Juliana Obuchowicza oraz Franciszka Ujazdowskiego. Obaj pochodzili z rodzin szlacheckich. Obuchowicz z powiatu nowogródzkiego, Ujazdowski z Płocka. Ten pierwszy w chwili wybuchu powstania miał 54 lata, drugi był o ponad 30 lat młodszy. Ich pierwszą wspólną akcją było zaalarmowanie „w nocy 27. lutego załogę Szczuczyna, która zostawiwszy 1 zabitego, wyszła z miasta, podczas gdy powstańcy cofnęli się w las” – pisał historyk Stanisław Zieliński w „Bitwach i potyczkach”. Akcja była zapewne skoordynowana z podobną, którą wykonał w tym samym dniu porucznik Wolski. „Podsunął się porucznik Wolski wieczorem 26. lutego pod Jedwabno i ubił 2 żołnierzy, stojących na pikiecie. Moskale z hałasem poczęli formować się do odparcia powstańców, lecz Wolski spełniwszy zadanie zaalarmowania załogi, zniknął czem prędzej” – dodawał Zieliński. Oddziałki Obuchowicza i Ujazdowskiego walczyły do maja. Z Rosjanami stali się m.in. pod Radziłowem 3 marca, Grajewem 9 dni później, czy Milewem na początku maja. 15 maja Obuchowicz dostał się do niewoli w okolicach Dobrzyjałowa, w okolicach Łomży. Sąd skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 20 maja. Ujazdowski potraktowany został znacznie łagodniej. Za wstąpienie do „szajki buntowników” otrzymał karę 10 lat ciężkich robót. Karę odbywał w okolicach Irkucka. Utrzymywał się tam prowadząc ze współtowarzyszami fabrykę świec łojowych i mydła. Zmarł wskutek poparzeń, spowodowanych wybuchem, do którego doszło, gdy prowadził doświadczenia z „dziedziny chemii technologicznej”. Miał zapewne ok. 40 lat.