Obóz powstańczy w lasach szeszolskich między Wiłkomierzem a Wilnem, założony został już zimą 1863 roku. Tam zbierali się powstańcy walczący na Litwie. Do połączenia dwóch partii doszło 29 kwietnia. „Oddział Horodeńskiego (Kieżgajłły), naczelnika wojskowego pow. wileńskiego, liczący 140 ludzi, połączył się z Pierwszym oddziałem trockim” – pisze Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Ten drugi, dowodzony przez Feliksa Wysłoucha, liczył ok. sto osób. Od dłuższego czasu, jak pisze Zieliński, „wymykając się zręcznie moskalom” przeprawił się przez Wilię.
Do bitwy z przeważającymi siłami carskimi doszło pod Szeszolami. Pierwsze rosyjskie uderzenie zostało odparte. „Powtórny atak skierowali w prawe skrzydło, tu atoli spotkawszy się z jeszcze rzęsistszym ogniem Wisłoucha, znowu się cofnęli”. Szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na stronę powstańców. „Wtedy Kieżgajłło uderzył na chwiejących się moskali i zupełna klęska nieprzyjaciela była pewną, gdy padł mężny Kieżgajłło, a przy nim powszechnie lubiany podoficer Jankowski”. Po stracie dowódców powstańcy wycofali się i w ręce Rosjan wpadła część obozu – nie udało im się natomiast rozbić żadnej z partii. Wysłouch wycofał się „w największym porządku” w stronę Wiłkomierza, a ludzie Kieżgajłły ku Wysokiemu Dworowi, by później połączyć się z siłami Ludwika Narbutta. Według Zielińskiego straty rosyjskie były bardzo poważne „wynosiły bowiem przeszło 100 zabitych i znaczną liczbę rannych, podczas gdy Polaków padło 23, rannych zaś było 19”. Rosjanie dobili wielu rannych. „Moskale pastwili się nad rannymi i trupami, ucinając głowy, łupiąc oczy i smaląc włosy i ciała” – pisał Zieliński.