„Wszystko wykonano bardzo zręcznie”. Jak likwidowano klasztory w Warszawie

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie 2 min.
Autor: Łukasz Starowieyski
28 XI 1864

Dla większości zakonników było to jak grom z jasnego nieba. „Przy pierwszych słowach, czytanego przez urzędnika ukazu, na sali zapanowała grobowa cisza. Wszyscy słuchali z naprężoną uwagą, starając się dokładnie zrozumieć sens; czytanego ukazu” – relacjonował jeden z rosyjskich urzędników wysłanych do klasztorów w nocy z 27 na 28 listopada. Co prawda o możliwej kasacie klasztorów szeptało się w kraju od pewnego czasu. Jednak władze carskie nie informowały o takich działaniach, a prace na ukazem oraz listą zakonów do zamknięcia, prowadzone były w ścisłej tajemnicy. Ukaz został upubliczniony w chwili, w której urzędnicy, wojskowi i policjanci zapukali do bram klasztorów. Procedura wszędzie była podobna. (patrzy notka z 27.11) Urzędnik najpierw czytał ukaz, później uzasadnienie. Klasztory zamykano z dwóch powodów, zbyt małej liczby zakonników (poniżej 8) oraz wspierania powstania. „Po skończeniu czytania ukazu Annenkow wyliczył wszystkie zbrodnie, popełnione w czasie ostatniego powstania przez niektórych członków zgromadzenia misjonarzy przy kościele św. Krzyża, dające powód do kasaty tego domu”, „dominikański klasztor w Warszawie zamyka się za udział w rozruchach przeciwko rządowi” – czytamy w rosyjskich relacjach. Zakonników dzielono na trzy grupy. W każdym z zamykanych klasztorów pozostawiono dwóch lub trzech, by mogli odprawiać nabożeństwa. Pozostali musieli decydować, czy chcą zostać w kraju, czy wyjeżdżać za granicę. Następnie urzędnicy opieczętowywali zakonne pomieszczenia, przeliczali i zabierali pieniądze i dokumenty. Podobnie było z celami. Zakonnikom pozwolono wziąć tylko część mienia, resztę mieli otrzymać pocztą. Według raportu przesłanego namiestnikowi Królestwa Fiodorowi Bergowi akcja likwidacji klasztorów w Warszawie zakończyła się o 3 rano. Jak napisano odbyła się ona w doskonałym porządku i z zachowanie pełnego szacunku. Zakonnicy na dworcu kolei warszawsko-wiedeńskiej znaleźli się o 5 rano, gdzie czekał na nich specjalnie przygotowany pociąg. 25 minut później skład ruszył eskortowany przez żołnierzy. Z Warszawy do innych klasztorów wysłano w sumie 170 zakonników, 48 pozwolono pozostać, dla odprawienia nabożeństw, lub dokończenia studiów seminaryjnych. „Sprawiedliwość nakazuje stwierdzić, że wszystko zostało wykonane bardzo zręcznie” – podsumował nocną akcję Berg.

 

Zobacz także

6 XII 1864

To była brawurowa ucieczka. „Otóż pewnego dnia jedna ze służących przyniosła w koszyku pod talerzami ubranie kobiece, w które się…

6 XII 1864

Swego czasu popularny, dziś niemal zapomniany, był na pewno Ludwik Potocki świadkiem bogatej w wydarzenia epoki. Część ze swoich wspomnień…

6 XII 1864

Dla wielu polskich byłych powstańców miało to być „nowe otwarcie”, dla władz austriackich pozbycie się „kłopotu”. W pierwszych miesiącach 1864…