„Wolność słowa i zdania jest jedną z kardynalnych zasad programu demokratycznego, który jest programem Rządu” – rzucił podczas spotkania powstańczego gabinetu Stanisław Krzemiński, jeden z jego członków i referent ds. prasowych. „Większość zgadzała się w zasadzie z poglądami oponenta, ale w obecnych okolicznościach uważała je za teoretyczne tylko” – pisał Józef Janowski, inny z członków rządu. Dyskusja wybuchła po tym, jak w podziemnej gazecie „Prawda” opublikowano artykuł oskarżający rząd, iż wdaje się w grę dyplomatyczną mocarstw, zaniedbując walkę w kraju. Redagowana przez Czerwonych „Prawda” była jednym z najpopularniejszych podziemnych pism, jej nakład wynosił 1200 egzemplarzy. Gazeta często krytykowała Białych.
Dyskusja podczas posiedzenia rządu trwała długo, ostatecznie przeważyły argumenty przeciw wolności. Mówiło się o podkopywaniu zaufania do rządu oraz pożywce dla „skrajnej i anarchicznej opozycji do wywołania zawichrzeń, których szkodliwe dla sprawy następstwa wszyscy potępiamy”. Udało się przekonać nawet Krzemińskiego, który wycofał wniosek o dymisję. Dziennikowi „Prawdy” udzielono ostrzeżenia, które miało być opublikowane w gazecie. Zredagowany został też rozkaz dzienny: „Nasza siła jest w nas samych. Warunkami tej siły są jedność, zgoda, poświęcenie i karność powstańcza we wszystkich obywatelach kraju, jest energiczne i rącze postanowienie Rządu”. Gazeta ugięła się i ostrzeżenie wydrukowała, choć z dopiskiem, że „redakcja czyni to niechętnie i z przykrością”. Następnie redakcja zawiesiła wydawanie czasopisma na trzy tygodnie, „może w nadziei – jak pisze prof. Stefan Kieniewicz – że hałas przycichnie. Tymczasem jednak prasa tajna i zakordonowa kontynuowała ataki przeciw »Prawdzie«, a wychwalała rząd, który jej udzielił”. Ostatni numer „Prawdy” ukazał się pod koniec lipca. „Drugie podobno pismo o niezależnej tendencji już się w Warszawie nie pokazało” – podsumowuje Kieniewicz. Działania rządu były krytykowane za granicą. „Pisma zagraniczne, zupełnie nie rozumiejąc sytuacji, jak niemieckie pismo humorystyczne »Kladderadatsch«, wyśmiało Rząd Narodowy, a paryski dziennik demokratyczny »L’Opinion Nationale« zrobił szyderczą uwagę, że »demokratyczny, rewolucyjny rząd polski bawi się w naśladowanie rządów reakcyjnych«” – pisał Janowski.