W zaborze austriackim od pewnego czasu narastały plotki o planach wybuchu powstania także w Galicji. Niepokoiły one nie tylko władze zaborcze. Takiego scenariusza obawiało się też ziemiaństwo tego terenu. „Szlachta zamożniejsza opiera się wszelkiemi siłami powstaniu wybuchnąć mającemu, znając usposobienie wiejskiego ludu i przypominając sobie krwawe sceny z 1846 roku. Tylko stronnictwo demokratyczne, składające się z drobnej odłużonej szlachty wsparte zagranicznemi elementami i kosmopolityczną rewolucją, za każda cenę wywołać chce powstanie w Galicyi, jak to wszystko zapowiada” – pisała Gazeta Lwowska. Do Wiednia udała się nawet delegacja z Karolem Lanckorońskim i Władysławem Sanguszką w tej sprawie.
„Wschodniogalicyjskie ziemiaństwo miało wyżej uszu partyzantów, od blisko roku rozkwaterowanych po dworach. Wzdychało chwili, gdy upora się z nimi władza austriacka. Dyskutowano także wśród ziemiaństwa nad zbiorowym wypowiedzeniem posłuszeństwa Rządowi Narodowemu, mówiono o adresie do Franciszka Józefa, ażeby wziął w obronę szlachtę przed terrorem czerwonych” – pisał w monografii powstania styczniowego prof. Stefan Kieniewicz. Nastroje wśród galicyjskich elit zbiegły się ze zmieniającą się sytuacją międzynarodową. Przez wiele miesięcy Austria stała w rozkroku. Wraz z Francją i Anglią wysłała noty dyplomatyczne do Petersburga w sprawie polskiej i wraz z dwoma mocarstwami rozważała nawet interwencję zbrojną. Niezbyt spójna koalicja praktycznie rozpadła się po przystąpieniu Austrii i Prus do wojny z Danią. Stan oblężenia dla Galicji postanowiony został 18 lutego, a proklamowany we Lwowie 29 lutego. „Odtąd wszelka pomoc udzielana nawet pośrednio powstaniu, jak również udział w nielegalnych organizacjach, podlegać miały kompetencji sądów wojennych. Namiestnik Merdorff pod surowymi karami nakazał oddanie wszelkiej broni i amunicji. Wszyscy obcokrajowcy zobowiązani byli zgłosić się na policję w ciągu 48 godzin. Kto się zgłosił, miał być wydalony za granicę, kto się nie zgłosił, mógł być wydany w ręce władz carskich”. Stan oblężenia trwał w Galicji przez 14 miesięcy. Skazano wówczas ponad 5 tys. osób, większość została uwolniona na mocy amnestii w 1865 r.