Władze austriackie dość długo nieco przymykały oko na działania związane z powstaniem. Ostatniego dnia lutego oficjalnie i ostatecznie zmieniły front. Tego dnia na terenie Galicji został wprowadzony stan oblężenia. „Związki zdradę knujące zorganizowały się w obrębach państwa Mego; werbunki i wszelkiego rodzaju wymuszenia, służące do poparcia powstania, nieprzerwanie miejsce mają (...). Siła rewolucyjna, potajemnie i skrycie działająca, której cele ostatecznie zmierzają już przeciw samemu bezpieczeństwu i całości Austrii, przywłaszczają sobie w krajach Moich formalnie władze rządowe, ściągając podatki i inne wybierając daniny, biorąc organa swoje pod przysięgę…" - można był przeczytać w cesarskim obwieszczeniu. Każda bezpośrednia, lub pośrednia pomoc powstaniu, a nawet działalność w nielegalnych organizacjach, miał podlegać sądowi wojennemu. Wszyscy obcokrajowcy mieli w ciągu 48 godzin zgłosić się na policję. Osoby, które się zgłoszą miały być wydalane za granicę, pozostali po schwytania mogli być wydani nawet władzom carskim. Dodano też nakaz „ogólnego rozbrojenia”. „Każdy posiadacz jakiejkolwiek broni, tak palnej jako też siecznej i broni do kłucia, tudzież przedmiotów amunicyjnych, obowiązanym jest przeto takowe do urzędu dotyczącego odstawić” – napisano w obwieszczeniu. Właściciele mieli jednak możliwość, by w przyszłości broń odzyskać. „Każdemu wolno jest oddać broń swoją należycie opakowaną, zamkniętą i opieczętowaną, w takim stanie przyjmie się takowa, i będzie dopiero w swoim czasie przed zwróceniem przejrzaną. (…) Na oddane sztuki broni lub skrzynie z bronią i tychże opisanie wyda właścicielowi komisja do odebrania broni ustanowiona poświadczenie, które w swoim czasie do zwrócenia tej broni okazanem, przeto starannie przechowanem być ma”. W liście pasterskim powstanie ostro potępił biskup krakowski. Stan oblężenia trwał 14 miesięcy, w tym czasie ponad 5000 osób został skazanych. Większość uwolniono po ogłoszeniu amnestii w 1865 r.