Bolesław Dłuski ps. Jabłonowski chciał kontynuować działania zbrojne. Jego oddział nie walczył od maja. „Zmuszeni do ucieczki pod Stemplami, moskale, sądząc, że mają z silnym liczebnie oddziałem do czynienia, zostawili Dłuskiego w spokoju” – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Były naczelnik wojenny kowieńskiego postanowił rozszerzyć powstanie na okręg poniewieski. Gdy okazało się to niemożliwe, wrócił w Kowieńskie. „Korzystając z niezgorszej pozycyi i dobrego usposobienia oddziału, postanowił tutaj odczekać nieprzyjaciela i w danym razie działać zaczepnie” – pisał Zieliński. Co prawda podjazdy wroga nie znalazły, za to wróg wykrył oddział. „Nagle dały się słyszeć strzały pikiet. Moskale, dobrze poinformowani o stanowisku oddziału, byli już w pobliżu, prowadzeni przez Łotyszów”. Obóz jednak dobrze usytuowano – opierał się o bagna i był mądrze broniony. „Prawem swem skrzydłem przyparli moskale do bagna, zaś środkiem i lewem skrzydłem natarczywie atakując, starali się wpędzić oddział w bagna. [...] Na te zamiary strzelcy odpowiadali z rzadka, lecz celnymi strzałami ze swoich myśliwskich dwururek” – opisywał Zieliński. Po godzinie ostrzału Rosjanie notujący duże straty postawili na frontalny atak na obóz. „Chwila była stanowcza. Dłuski nie mógł na miejscu wyczekiwać ataku i tylko krok ryzykowny mógł ocalić obóz. [...] Pchnął trzecią kompanię, na którą skierowany był atak, i pierwszą kompanię spiesznym krokiem naprzód. Minut tylko kilka piekielnego ognia – a już nie było śladu moskali”. Powstańcy rozpoczęli pogoń za uciekającymi Rosjanami. „Moskale rzucili się na niebronione bagno, sądząc, iż tą drogą unikną pogoni, lecz bagno było zanadto głębokie, a strzały bez »pudła« – żadnemu nie udało się wyjść z bagna. W taki sposób znikły z kretesem 2 roty dzielnych carskich strzelców” – dodawał Zieliński. Dłuski nie miał jednak czasu na świętowanie zwycięstwa. Już o godz. 11 do ich pozycji zbliżyła się kolejna rosyjska kolumna. Tym razem Rosjanie ograniczyli się do ostrzału z pięciuset–sześciuset kroków, a po godzinie wycofali się.