Trzy dni, trzy bitwy, ok. 50 km marszu. Choć kpt. Zygmuntowi Chmieleńskiego za każdym razem udawało się wyprowadzić oddział z niebezpieczeństwa, to liczebność jego partii spadła o ponad połowę. Rosjanie nieprzypadkowo tak zajadle ścigali Chmieleńskiego. „W pierwszych dniach lipca rozpoczyna swoją działalność, jako kapitan w województwie krakowskiem, Zygmunt Chmieleński. Rodzony, a jakiś inny brat znanego nam już dobrze warchoła ostatniego Rządu, Ignacego Chmieleńskiego. Gorący patrjota i dzielny żołnierz, dobrze zasłużony ojczyźnie” – charakteryzował go Józef Janowski, członek Rządu Narodowego. Janowski nie znosił Ignacego Chmieleńskiego, radykalnego działacza Czerwonych, zbliżonegop do Ludwika Mierosławskiego. Zygmunt pierwszą bitwę stoczył 28 lipca pod Rudniakami w województwie kieleckim. Zwyciężył 16 sierpnia pod Obiechowem i dwa tygodnie później pod Olesznem. W tej ostatniej zmierzył się z oddziałem płk. Czengierego, który ścigał powstańcze oddziały praktycznie od początku zrywu. Chmieleński wymykał się umiejętnie, ale w okolicach Jędrzejowa nie miał wyjścia, bo naprzeciw niemu szły rosyjskie kolumny z Kielc, Piotrkowa i Częstochowy. „Gdy jednak kolumna Czengierego z Kielc zbyt była blisko, nie mógł uniknąć z nią spotkania, chcąc zapewnić sobie swobodny odwrót i starł się pod Ciernem” – pisze Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1865–1864. Rosjan było zapewne ok. ośmiuset, Polaków mniej niż pięciuset. „Prażony kartaczami i granatami cofał się Chmieleński w żelaznym porządku krok za krokiem. Jazda moskiewska, sformowana w wielkie masy, próbowała kilkakrotnie szalonemi szarżami rozbić ustępującą piechotę Chmieleńskiego. Wówczas ta wstrzymywała się, formowała w czworobok i salwami ognia karabinowego rozpędzała chmary nieprzyjacielskiej kawaleryi” – relacjonował Zieliński. Rosjanie uderzyli następnego dnia pod Warzynem. Po kilku godzinach walki Chmieleński znów nakazał odwrót. Tym razem próbował odskoczyć dalej – bo spod Jędrzejowa po całonocnym marszu dostał się w okolice Włoszczowy. Rosjanie zaatakowali w Czarncy, ale i tym razem Chmieleńskiemu udało się wycofać. Po trzech dniach walk jego oddział stopniał z ok. pięciuset do dwustu ludzi. Dowódca walczył do końca roku. Ciężko ranny został ujęty został przez Rosjan i rozstrzelany 23 grudnia.