Aleksandra Stecka – „urocza Olesia”, jak ją nazywano - urodziła się w ostatnim roku trwania I Rzeczpospolitej. W 1815 r. wyszła za mąż. Generał Michał Gedeona Radziwiłła, który miał w przyszłości zostać obdarzony mianem nieudolnego, miał piękną kartę bojową. Brał udział w powstaniu kościuszkowskim, a także w wyprawie na Rosję. 20 stycznia 1831 został wybrany na naczelnego wodza powstania listopadowego. Do dymisji podał się miesiąc później (26 lutego), dzień po krwawej bitwie grochowskiej, w której wojska polskie powstrzymały armię rosyjską idącą na Warszawę. „Gen. Radziwiłł nie dorósł do wydawania rozkazów rozsądnych całej armii” – kwitował jego dowództwo prof. Władysław Zajewski, w książce „Trzy powstania narodowe”. Po upadku powstania Radziwiłł został skazany na zesłanie. Aleksandra podążyła za nim. Generał był więziony w Jarosławiu, na północny-wschód od Moskwy. Car Mikołaj skonfiskował jego dobra, ale podarował je swojemu adiutantowi Leonowi Radziwiłłowi, bratankowi Michała. Ten z kolei przelał swoje prawa do majątków w Bolimowie i Nieborowie na dzieci Aleksandry i Michała. Z wygnania książęca para wróciła w 1836 r. Zamieszkała w pałacu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wydarzenia powstania i zesłanie złamały psychicznie księcia. „Historycy oceniają bardzo krytycznie działania Michała Gedeona w czasie powstania. Ten krótki okres, w czasie którego stał na czele wojska polskiego, miał jednak tragiczne konsekwencje osobiste dla samego Michała i jego rodziny. Zesłanie zmieniło pełnego energii mężczyznę w starca” – pisała Grażyna Adamska w książce „Dwór w Żółwinie i jego tajemnice”. W związku z tym Aleksandra musiał przejąć obowiązki zarządzania majątkiem, a para nie udzielała się towarzysko. „Sama ciocia Radziwiłłowa bywała w świecie raczej rzadko (…) kategorycznie zaprotestowała przeciwko wizytom w domach rosyjskich. Nawet Iwan Skwarcow znalazł się u niej na towarzyskim indeksie” – pisała przyjaciółka córki. Po śmierci Michała, Aleksandra przeniosła się do Nieborowa. Zajęła się malarstwem, ale od czasu do czasu pojawiała się też w Warszawie. „Ciocia Olesia nie bacząc na luty, mróz przybyła karocą do Warszawy na premierę jego opery ‘Halka’. Straszliwe zimno aż w nosy szczypało tego wieczoru 1 stycznia 1858 roku, a księżna Radziwiłłowa odważnie brnęła po oblodzonym Krakowskim Przedmieściu pieszo, bo jeden z koni okulał, a drugi zadyszki dostał” – pisała jej krewna. W czasie powstania styczniowego wyjechała do Paryża, gdzie zmarła. Miała 68 lat.