Przez wiele miesięcy byli postrachem kolaborantów i rosyjskich urzędników, czy policjantów. Sztyletnicy, w czasie powstania pełnili dwie role. Jedną było ochranianie członków Rządu Narodowego, drugą wykonywanie wyroków wydanych przez powstańcze władze. „Nowe to wzmaganie się szpiegostwa i moskiewskiego terroryzmu, którego najpotworniejsze wybryki stwierdza codziennie mnóstwo doniesień naszych urzędników bezpieczeństwa publicznego, znagla jedynie władze narodowe do stosowania wyjątkowych środków , które w stanie zwyczajnym naszego społeczeństwa nigdy by miejsca nie znalazły” – można przeczytać w Okólniku do agentów dyplomatycznych, w sprawie egzekucji, dokonywanych w imieniu Rządu Narodowego na szpiegach i zdrajcach. Nic dziwnego, że władze carskie bardzo intensywnie poszukiwały członków tej organizacji. Najważniejszego z nich – dowódcę sztyletników Emanuela Szafarczyka zatrzymano we wrześniu (patrzy notka z 20 września 1864). „W końcu października zostało zakończone śledztwo w sprawie współpracowników Szafarczyka. 10/22 t.m. orzeczenie komisji śledczej konfirmował namiestnik” – pisała Zofia Strzyżewska w „Przeglądzie Historycznym”. Kary wobec nich były zaskakująco łagodne. „Szereg osób pomagających Szafarczykowi w ukrywaniu się – czytamy w artykule „Emanuel Szafarczyk i sztyletnicy” - wśród nich właściciele domów Józef Wojakowski i Judka Fleinreich zostali skazani na grzywny w wysokości 500 i 1000 r. szynkarz Święcicki - na 60 rs. Kancelista cyrkułowy Paweł Stocki został zwolniony z posady jako niepewny politycznie. Jana Ołtarzewskiego zwolniono z aresztu z zaliczeniem mu w poczet kary okresu śledztwa. Julian Rottert zdołał zbiec. Tomasz Kozubski, kolega Szafarczyka jeszcze z Ligi Lesznowskiej, otrzymał miesiąc kazamatów Modlina”. Tyle, że to były osoby najlżej potraktowane, 25 innych zostało oddanych pod sąd wojenno-polowy. Już pod koniec października straconych zostało też trzech sztyletników. Sam Szafarczyk został powieszony 17 lutego 1865 r.