Ledwie kilka dni potrzebował nowo mianowany naczelnik wojskowy podlaskiego i lubelskiego, by zacząć energiczne akcje zaczepne. Michał Heydenreich ps. Kruk był wychowankiem Akademii Sztabu Generalnego w Petersburgu i konspiratorem z kółka Zygmunta Sierakowskiego. „Kruk zastał w Lubelskiem kilka oddziałów już zahartowanych w wielu walkach – pisał w monografii powstania prof. Stefan Kieniewicz – w sumie ok. 4 tys. żołnierzy, mniej więcej w połowie zaopatrzonych w broń palną. Kruk podejmował kolejne akcje ofensywne skoncentrowanymi oddziałami, które znów rozdzielały się zaraz po bitwie, dla utrudnienia pościgu”. Pierwsza zasadzka pod Kanią Wolą (patrz kalendarium 24 VII) nie udała się z powodu złej koordynacji. Na początku sierpnia w obozie w okolicach Chruśliny dostał informacje o zbliżającej się rosyjskiej kolumnie moskiewskiej. „Mając wyborną pozycję, postanowił przyjąć bitwę i sromotnie pobił Moskali” – pisał Józef Janowski, członek Rządu Narodowego. „Oddział majora Krysińskiego dzielnie spotkał pierwszy atak nieprzyjaciela. Moskale odparci wzmocnili swoją linię bojową i wysłali część sił dla zajęcia prawego skrzydła Krysińskiego. [...] Moskale odparci po raz drugi, wprowadzili do boju wszystkie siły, prowadząc główny atak na obydwa skrzydła powstańcze” – pisał Stanisław Zieliński, w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Również ten atak został odparty, a Rosjanie rozpoczęli odwrót. „Na próżno moskale starali się wstrzymać pościg [...] rażeni ogniem sztucerników i zagrożeni szarżą kosynierów, którzy im nieustannie tyły zabierali; musieli uchodzić w największym nieładzie, nie zdążywszy nawet zabrać na furmanki, których mieli nie mało, wszystkich swoich rannych i zabitych”. Nieprzyjaciela ścigano aż do Urzędowa. Straty były ponoć niewielkie: „2 zabitych i przeszło 30 rannych, z których kilku niebawem zmarło. Moskale ponieśli straty ogromne: 14 oficerów i 100 furmanek rannych przywieziono do Lublina, według informacyi władz cywilnych powstańczych”. Kolejnego dnia „Kruk” chciał ponowić atak, by zmusić Rosjan do złożenia broni. „Popłoch i nieład w moskiewskich szeregach po klęsce dnia poprzedniego tak był wielki, że jenerał nie wątpił o pomyślnym skutku ewentualnego ataku [...]. Atoli moskale przestraszeni, wylawszy jedzenie z kotłów, uciekli czem prędzej z pod Urzędowa do Kraśnika”.