Nim zginął na szubienicy „wydostał z pod stryczka i poprawił swą długą i piękną brodę” – pisał świadek wydarzeń Rosjanin Mikołaj Berg. Wiadomość o wyroku przyjąć miał spokojnie. „Jeszcze bym nabudował dużo pięknych pałacyków” – pisał, gdy już dowiedział się o zasądzonej karze. Krajewski miał 29 lat, ale był już uznanym architektem. Kilka miesięcy przed aresztowanie wygrał konkurs na projekt odbudowy warszawskiego ratusza spalonego przez powstańców w 1863 r. Ostatnie obliczenia i poprawki Krajewski nanosił na projekt już w celi, wiedząc o karze śmierci! „Do ostatniej niemal chwili trudzono i niepokojono czcigodnego skazańca” – pisano o nim w jednym z artykułów. Z ruchem narodowym związał się jeszcze przed wybuchem zrywu. Należał do obozu białych. W grudniu 1862 r. wyjechał w tajnej misji politycznej. Na wieść o wybuchu powstania wrócił do kraju i podjął działalność w konspiracyjnej administracji. Pracował w Komisji Wykonawczej, a później był referentem dwóch województw: krakowskiego i sandomierskiego. Po objęciu przez Romualda Traugutta funkcji dyktatora został dyrektorem Wydziału Spraw Wewnętrznych. Na stanowisku wytrwał do chwili aresztowania: „Kto rozpoczął powstanie, mógł usunąć się w porę, ale kto się podjął ratować sprawę, gdy padała, powinien wytrwać do końca” – pisał. Krajewski tuż po aresztowaniu miał świadomość jaka czeka go kara. Pod koniec kwietnia złożył deklarację: „Oświadczam zgodnie z prawdą, iż byłem dyrektorem Wydziału Spraw Wewnętrznych. Wiem, co mnie za to czeka. Prawo ludzkie każe minie powiesić; - prawo boskie nakazuje mi ludziom krzywdy nie czynić. Niechaj będę powieszonym, a ludzi na zgubę nie wydam”. Do końca nie dał się złamać. Dzień przed egzekucją Rafał Krajewski po raz ostatni spotkał się z rodziną. „Generale! czy nie możnaby bez kraty?” – zapytał strażnika. „Poprzednie widzenia odbywały się przez kratę, pierwszy to i ostatni raz mogliśmy go otoczyć i z blizka powitać” – pisała siostra skazanego. „Krajewski trzymał syna na kolanach, gładził go po głowie, całował, przeżegnał i zapłakał, nic jednak nie mówił. Lebiediew, opowiadając tę scenę, miał głos zmieniony ze wzruszenia i pełne łez oczy” – pisał Berg. W ostatnim widzeniu uczestniczyły też siostry skazanego. To przed nimi rozliczył się z powstaniem. „Konspiracja nas gubi; nie konspirujmy więcej, ale pracujmy wszyscy; jak konspirujemy, to walczymy przeciw Moskalom z pomocą diabła, pracując nieustannie walczymy przeciw nim z pomocą Boga. To moje ostatnie wyznanie polityczne”. Krajewski powieszony został jako drugi tuż po Romualdzie Traugucie.