„Najmniej spokoju okazywał Jeziorański, zwracał się głową na prawo i na lewo, w oczach malowała się trwoga; widocznie nie pokończył jeszcze swych rachunków życiowych, nie pożegnał się z różnemi marzeniami i nadzieją, i jakby nie dowierzał, że odczytany mu dopiero co wyrok jest niecofniony i w zupełności wykonanym zostanie” – pisał Mikołaj Berg, świadek egzekucji. Rosyjski dziennikarz i historyk zrywu dodawał, że „twarz jego była trupio blada, a włosy, niegdyś piękne i gęste, teraz znacznie przez czas więzienia przerzedzone, wzburzone i zjeżone. W chwili tracenia tak był zmieniony, że kto go znał przedtem, teraz z trudnością mógł go poznać”. Jeziorański w czasie śledztwa zachowywał się heroicznie. „Innych ludzi, którzy niegdyś zaufali mi i w stosunki ze mną, jako z uczciwym człowiekiem, wchodzili, nie jestem w stanie zdradzić. Niech cierpię karę za wszystkich, ale pamięć moja w gronie nie będzie przeklinana, a dzieci i rodzina moja nie będą pogardzane od ludzi. Jest to wszystko, co im pozostawić mogę” – notował jego zeznania jeden z śledczych. Być może, gdyby nie ta postawa uniknąłby wyroku. „Z Romualdem Trauguttem nie kontaktował się jednak nigdy i nie należał do grona osób bezpośrednio z nim współpracujących, uznawanych przez naród za członków Rządu Narodowego” – pisał prof. Ryszard Bender. Czynnie do powstania włączył się w listopadzie. Był referentem, a później komisarzem komunikacji w Rządzie Narodowym. Dopiero po aresztowaniu Romana Żulińskiego przejął ekspedyturę. Nie był przygotowany na wyrok śmierci, spodziewał się zesłania. „Poczciwa Wandziu, aż mi się uśmiecha, żebyś ze mną jechała, ale czy mogę być egoistą takim? – pisał do żony - Z twoim zdrowiem, z dziećmi, na trudy Bóg wie jakiej podróży, bo może na Syberię, może w kajdanach przyjdzie podróżować (...) Ha, urządzaj się na wszelki przypadek, zobaczymy co Bóg dobry da” – pisał do żony 12 lipca. Ta odpisała, że już rozpoczęła przygotowania. „Zaczęła powoli sprzedawać meble” – można przeczytać w pamiętniku jej kuzynki. Wyrok skazujący zapadł 19 lipca, ale Jeziorański dowiedział się o nim dopiero 4 sierpnia. „Dziś dowiaduję się, że jutro mój koniec na ziemi” – napisał w krótkim liście do żony. Jeziorański miał 28 lat.