Świetnie uzbrojone i wyekwipowane oddziały pod doświadczonymi dowódcami wkraczające do Królestwa z Galicji – to miało odmienić oblicze powstania. Tak przynajmniej wyobrażali to sobie Biali. Na pierwszy bój poszedł oddział Leona Czachowskiego, który w połowie marca wkroczył do powiatu zamojskiego. „Zwerbowano ok. 400 pełnej zapału lwowskiej młodzieży, zaopatrzono ją w doskonałe »sztućce« belgijskie, wydano na ekwipunek 10 tys. złr., nie licząc kosztów broni” – pisał w monografii powstania styczniowego prof. Stefan Kieniewicz. Dowódcę też wybrano starannie. 66-letni Czechowski wojenne szlify zdobywał już w Postaniu Listopadowym (nieprzypadkowo Stanisław Wyspiański uczynił go jedną z postaci swego dramatu Noc listopadowa), walczył też w Powstaniu Krakowskim oraz na Węgrzech. Wśród oficerów też nie brakowało doświadczonych wojskowych, jak Józef Rudzki, adiutant Bema, czy major Władysław Englert, bliski współpracownik Garibaldiego. W chwili wejścia do walki oddział liczył zapewne ok. 800 żołnierzy. „Składał się z piechoty i jazdy, jednako umundurowanych i uzbrojonych. Piechota miała dalekonośne karabiny, jazda lance, pałasze i pistolety [...], a ponieważ za wszystko płacono złotem, oddział ten w okolicy został nazwany złotym oddziałem – pisał rosyjski dziennikarz i historyk powstania Nikołaj Berg. Do pierwszych potyczek z Rosjanami doszło 20 marca. „O świcie zbudziły nas strzały, i zaledwie zdołałem uszykować moją kompanją, przypada do mnie adjutant bataljonu Karol Brzozowski, prowadząc luzem konia, którego mi oddaje ze słowami: z rozkazu pułkownika masz objąć dowództwo pierwszego bataljonu. Major Englert jest śmiertelnie ranny” – pisał kpt. Jan Lam, przyszły powieściopisarz. Zwany od nazwiska dowódcy odział czechowiczów zaczął się wycofywać, ale wojska carskie podążały za nim krok w krok, niemal codziennie tocząc bitwy lub potyczki. Ostatecznie po zaledwie dziesięciu dniach Czachowski przeszedł granicę, broń i ekwipunek zabrali Austriacy. Za błędy dowódcze postawiono go przed sądem wojennym Rządu Narodowego, ale został oczyszczony z zarzutów.