Odkąd Walery Wróblewski wrócił z Warszawy ze spotkania z dyktatorem Romualdem Trauguttem, jego oddział był niemal w ciągłym ruchu. Bezpośrednio dowodził ponadstuosobowym oddziałem jazdy, ale ściśle współpracował z innymi dowódcami. Rosjanie zaatakowali, gdy powstańcy stanęli obozem w Małej Bukowej. Sam Wróblewski przebywał wówczas we dworze. „Na wiadomość o zbliżaniu się dwóch oddziałów kawaleryi – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864 – Wróblewski opuścił dwór i wycofał się ku lasowi, aby według umówionego planu, że jazda będzie atakowała nieprzyjaciela, a piechota w razie niebezpieczeństwa dzielić się będzie na drobne oddziały, ściągnąć na siebie cały napór jazdy moskiewskiej, a uchronić tym sposobem piechotę litewską”. Rosjanie dali się wyprowadzić w pole. „Dragoni, zeskoczywszy z koni, przypuścili szturm do pustego lasu, w którym spodziewali się zasadzki, poczem cały oddział moskiewski rzucił się na cofającą się jazdę powstańczą. Wróblewski zdołał wycofać się z matni i drobnemi partyami skierował się w Podlaskie” – notował Zieliński. Agaton Giller, członek władz narodowych, chwali zachowanie dowódcy: „Wróblewski stoczył świetną lubo nie zwycięzką bitwę. Konnica powstańcza ucierała się z nieprzyjacielską, złożoną z tysiąca stu koni i odznaczyła się mężnie, rąbiąc się z nieprzyjacielem na szable. Piechota Ejtmonowicza zdołała się szczęśliwe ocalić przed przeważnemi siłami, wymykając się ku Żylinowi; konnica zaś ustępując przez Hańsk i Andrzejów ku Woli Wereszczyńskiej na przestrzeni pięciomilowej walczyła nieustannie od szóstej rano do czwartej z południa. Zginęło naszych na placu ośmnastu”.
Do kolejnej potyczki doszło niedługo później pod Ossową. „Pod lasem rozwinął Wróblewski pluton Szajby i kazał mu przyjąć moskali ogniem: w pierwszej chwili konnica moskiewska trzymała się zdała, ale następnie uderzyła całą siłą w las i wszczął się bój na szable i strzały rewolwerowe w gąszczach, gdzie wśród kurzawy śnieżnej jedni zmieszali się z drugimi. Jazda powstańcza, broniąc się przeciw przewadze liczebnej konnicy moskiewskiej […] cofała się […], wszędzie ścigana i atakowana przez nieprzyjaciela”. Ostatecznie polskim oddziałom udało się wycofać z niewielkim stratami.