Tysiące stron zapisano już na temat stosunku chłopów do powstania. Mieli być i w dużej mierze byli siłą zrywu. Nie tylko władze powstańcze próbowały przeciągnąć ich na swoją stronę. Tak było choćby we wsi oddalonej o kilka kilometrów od Częstochowy. „We wrześniu rozdali moskale 12 chłopom z Dźbowa pod Częstochową 12 sztuk broni z poleceniem napadania na powstańców” – pisał w Bitwach i potyczkach 1863–1864 Stanisław Zieliński. Być może była to tzw. straż gromadzka. W pierwszych dniach marca gen. Aleksander Minkwitz, naczelnik sztabu wojsk rosyjskich w Królestwie Polskim, wydał okólnik z rozkazem namiestnika, który polecał tworzyć takie grupy. „Działania te nie odniosły spodziewanego skutku mimo wysiłku carskiej administracji, narad z sołtysami i obietnic nagród pieniężnych. Z raportów wójtów nadsyłanych do rosyjskich naczelników wojennych wynika, że straże gromadzkie powstały w niewielu wsiach, a te, które utworzono, funkcjonowały mało efektywnie” – pisał prof. Wiesław Caban. W tym przypadku dla chłopów skończyło się tragicznie. „Porucznik Kraszewski z oddziałem 60 ludzi otrzymał rozkaz 28. września odebrania broni i ukarania winnych. Dwóch chłopów, broniących się z chałup przez okna bronią palną, zostało zabitych, czterech powieszonych, a reszta ułaskawiona. Ci złożyli przysięgę na wierność Rządowi Narodowemu, a jeden, wstąpiwszy natychmiast w szeregi powstańcze, poległ niebawem pod Kocinem” – pisał Zieliński. Przypadki występowania przeciw powstaniu pojawiały się głównie na Rusi. Tam prawosławna ludność często współpracowała z władzami rosyjskim, a i bywało, że zbrojnie występowała przeciw oddziałom powstańczym. Często też informowała wojska carskie o ruchach oddziałów. Zdarzało się też wystąpienia przeciw ziemianom, czasem z poduszczenia Rosjan. „W powiecie opoczyńskim w wystąpieniach przeciwko ziemianom wzięli udział mieszkańcy 50 wsi. Zrabowano kilkanaście dworów, pobito wielu dziedziców i dzierżawców. Podobnie było w okolicach Ojcowa, gdzie włościanie ruszyli na rabunek i wyłapywali powstańców, dostarczając ich Rosjanom za pięciorublową nagrodę. Ta zapowiedź krwawej galicjady została surowo ukarana przez oddziały Mariana Langiewicza” – pisał prof. Caban. Niemniej pod koniec zrywu chłopi stanowili ponad połowę walczących powstańców.