Jan Bieńkowski, sztyletnik z Warszawy, przybył do Wilna z misją wykonania wyroku śmierci na Aleksandrze Domeyce, wydanego przez Rząd Narodowy. Marszałek szlachty wileńskiej zdecydował się na podpisanie wiernopoddańczego adresu co cara, zmuszony do tego przez gubernatora wileńskiego Michaiła Murawjowa (groził m.in. rekwizycją majątku Domeyki). Już 25 czerwca rewolucyjny trybunał litewski ogłosił go zdrajcą wyjętym spod prawa. Domeyko decyzji nie zmienił i wraz z czternastoma innym właścicielami ziemskimi zdecydował się doręczyć adres 8 sierpnia. Dzień wcześniej wydano na niego wyrok śmierci. Bieńkowski zaatakował cztery dni później –wszedł do gabinetu Domeyki i zadał mu kilka ciosów sztyletem. Początkowo w Wilnie rozeszła się wieść, że marszałek został zabity. Jakub Gieysztor, przewodniczący Wydziału Wykonawczego na Litwie, dowiedział się o wykonaniu wyroku już następnego dnia, podczas narady z członkiem Rządu Narodowego Oskarem Awejde. „Odmykają się drzwi i wchodzi w pełnym mundurze Małachowski i raportuje, że Domejko w tej chwili zabity. [...] Awejde cieszy się, że dekret został wykonany, ja, nie żałując Domejki, uważałem, że chociaż ta kara powstrzymać może dalsze adresy, to zawsze fakt podania adresu spełniony” – pisze Gieysztor. Niedługo później okazało się, że Domeyko został tylko lekko ranny. Carska policja rozpoczęła poszukiwanie zamachowca. „Teraz dopiero w Wilnie rozszalał się terror. Murawjow kazał chwytać, jako podejrzanych o zamach, licznych młodych blondynów, kazał też stracić kolejno 4 rzekomych sprawców, zanim wreszcie został ujęty i powieszony Bieńkowski wraz z dwoma jeszcze wspólnikami. Za nieudany zamach wystawiono więc 7 szubienic” – reasumuje prof. Stefan Kieniewicz w monografii Powstania Styczniowego. Dwa dni po zamachu aresztowano m.in. samego Gieysztora. W swoich pamiętnikach sugerował on, że w sprawie maczał palce Domeyko. „Co do odkrycia naszej organizacji, podaję tak, jak mi opowiadali ludzie pewni, że wraz z aresztem Bieńkowskiego te wydawania się zaczęły. On jakoby powiedział, że mu dano pieniądze i wskazał Orzeszkę. ten zaś ujęty, już pierwszego dnia 11-cie osób wydał”. Bieńkowski został powieszony na placu Łukiskim. Miał 26 lat.