Romuald Traugutt zdawał sobie sprawę ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakim były dla zrywu uwłaszczeniowe plany Rosjan. Był to jeden z najważniejszych punktów programu Rządu Narodowego, który miał przyciągnąć – i po części przyciągnął – chłopów do walki. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza, także dlatego, że coraz więcej szlachty odchodziło od powstania – po części z powodu utraconych nadziei, po części z powodu carskiego terroru. „Należało zapobiec temu, by szlachta, skłonna do kapitulacji, nie zapragnęła też powrotu do czynszów i pańszczyzny; by nie wpędziła chłopów w objęcia nieprzyjaciela” – pisał w monografii zrywu prof. Stefan Kieniewicz. Problem był tym bardziej palący, że wydanego 22 stycznia dekretu o uwłaszczeniu nigdy do końca nie udało się wprowadzić w życie. O problemach z tym pisał członek rządu Józef Janowski: „Z raportów komisarzy pełnomocnych województw pokazało się, że dotąd jeszcze zdarzają się dosyć liczne wypadki pogwałcenia dekretu […] przez pobieranie od włościan czynszów lub okupu, a nawet zdarzają się właściciele ziemscy lub dzierżawcy, którzy drogą administracyjną, a nawet przy pomocy wojskowej zmuszają włościan do tych opłat w gotówce lub odrobieniu. Jakkolwiek przestępstwa te nie były zbyt liczne, aby je drukować”. Musiał jednak być to problem palący, skoro Traugutt zdecydował się na wydanie bardzo surowego dekretu. „Ktokolwiek by zmuszał włościan drogą administracyjną, sądową, wojskową lub jakimkolwiek bądź innym sposobem do opłaty lub odrabiania czynszu, okupu lub pańszczyzny, ma być karany śmiercią” – głosiło prawo. Rewolucyjnym rozwiązaniem było powierzenie funkcji kontrolnej samym włościanom. „W każdym powiecie komisarz pełnomocny ustanowi delegowanego […]. Delegowany, porozumiawszy się z naczelnikiem powiatu i z naczelnikiem parafji, powierzy w każdej wsi jednemu z włościan obowiązek czuwania nad zachowaniem dekretu przez mieszkańców tej wsi i w razie dostrzeżonych nadużyć doniesie bezzwłocznie delegowanemu”. „Dekret ten, istotnie surowy i stanowczy w swoich przepisach powstrzymał, zdaje się, zupełnie nadużycia, przeciw którym był wymierzony, bo w późniejszych raportach komisarzy pełnomocnych nie zdarzyło mi się spotkać z żadnem i w tych sprawach narzekaniami” – podsumowywał Janowski. Wszelkie działania i tak okazały się nieskuteczne na dłuższą metę z powodu wprowadzenia przez cara reformy uwłaszczeniowej.