Na początku marca Rosjanie wysłali kilka ekspedycji w celu starcia ostatnich większych grup powstańczych. Jedną z nich dowodził pułkownik Łaskarzew, który miał za zadanie pacyfikacje obwodu opatowskiego. „Po kilku dniach bezskutecznego błądzenia po lasach natknął się pułkownik Łaskarzew, wysłany w Opatowskie, przy osadzie Kaplicy koło Częstocic, na dwa plutony ze szwadronu opatowskiego, dowodzone przez porucznika Niewiarowskiego i Zarzyckiego (Sowę)” – pisał historyk Stanisław Zieliński w „Bitwach i potyczkach”. Polacy wycofali się w niewielkimi stratami, „4 zabitych i 1 wziętego do niewoli, który zeznał, że w lesie znajdują się jeszcze 2 oddziałki po 15 do 30 koni, które mają się spotkać w lasach Świętokrzyskich; tam więc ruszyli dragoni”. Co ciekawe w tym samym miejscu i tego samego dnia, jak donosi Zielińsk,i doszło do starcia innej rosyjskiej kolumny dowodzonej przez niejakiego Assjewa z plutonem żandarmerii sandomierskiej konnej, dowodzonej przez Węgra Szandora Szredera. „Wyborowy hufczyk trzy razy ponawiał atak na secinę Assjewa i już moskale pierzchali, gdy ranny padł dzielny Szreder, a wtedy oddziałek musiał się cofnąć” – informował historyk. Kolumna pułkownika Łaskarzewa skierowała się ku Wąchockowi, gdzie według informacji jeńca miały przebywać niewielkie partie powstańcze. „Na powstańców napadł znienacka partyzant Medyanow i po dłuższej walce, w której Solbach poległ, rozproszył powstańców. Trzydziestu ujęto, a 60 miało podobno poledz. Atoli straty moskali były również niemałe, bo wśród ranionych znajdowało się 2 oficerów” – czytamy w „Bitwach i potyczkach”. Tego samego dnia doszło jeszcze do dwóch potyczek w okolicy Opoczna i w Łagowie. W obu zwyciężyli Rosjanie. Wieczorem wszystkie moskiewskie oddziały spotkały się w Wąchocku.