To miała być perfekcyjna zasadzka. I byłaby, gdyby nie psy. Pułkownik Tomasz Wierzbicki niewiele wcześniej objął dowództwo nad powstańczym oddziałem, był jednak jednym z najbardziej doświadczonych wojskowych biorących udział w walkach. W młodości służył w carskiej armii, potem był adiutantem gen. Józefa Bema w czasie powstania na Węgrzech. Po upadku zrywu wstąpił do armii tureckiej. W czasie wojny krymskiej dowodził jedną z sotni kozaków sułtańskich. Zarówno na Węgrzech, jak i w Turcji otrzymał wysokie odznaczenia. Brał udział w próbie przewrotu w Mołdawii, a później zaciągnął się do Llegionów Garibaldiego. „Jako dowódca Wierzbicki starał się stosować taktykę wojny podjazdowej, która nakazywała niwelować przewagę liczebną wroga przez zaskoczenie” – pisał Karol Jadczak w artykule Z armii sułtana pod sztandar narodowy.
Wierzbicki zorganizował zasadzkę w lesie pod Polichnem – celem był silny oddział carski wracający do Lublina, składający się z czterech rot piechoty i setki kozaków (ok. sześciuset żołnierzy). Polski dowódca wziął ze sobą ok. 350 ludzi, których ukrył dwadzieścia metrów od spadzistej, krętej drogi z dwoma mostkami. „Wierzbicki spodziewał się zupełnego skutku, bo liczył na subordynacyę oddziału i poświęcenie oficerów” – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. Idąca z przodu kawaleria nie odkryła zasadzki. „Piechota nieprzyjacielska zaczęła już dochodzić do 4-tej kompanii powstańczej, która była na skrzydle, kiedy psy kozackie, idące przed oddziałem, zwietrzyły zasadzkę i szczekaniem zwróciły uwagę dotychczas spokojnego nieprzyjaciela. Kilka strzałów padło i ogień rozpoczął się przed daniem sygnału” – odnotował Zieliński. Bitwa trwała ok. 1,5 godziny, a Rosjanie zostali zmuszeni do odwrotu. Kawaleria, odcięta od oddziału, pognała do pobliskiego miasteczka po posiłki, które nadeszły wieczorem. Usłyszawszy o zbliżającym się nieprzyjacielu Wierzbicki postanowił się wycofać. „Duch pomiędzy żołnierzami – podkreślał Zieliński – był doskonały i w pierwszem spotkaniu z nieprzyjacielem okazali wielkie poświęcenie i męstwo”. Według tego badacza straty po obu były poważne. Powstańców poległo czternastu, rosyjskie są nie do oszacowania, bo część rannych lub poległych została wywieziona na furach.