Stosunkowo łatwo było odsunąć od rządu Karola Majewskiego. „Wbrew ogólnie przyjętym sądom czerwoni doszli we wrześniu do władzy nie na skutek zamachu, jak w maju, a w drodze negocjacji, chwilami zresztą burzliwej” – pisał w monografii powstania prof. Stefan Kieniewicz. „Jesteśmy już zmęczeni, zużyci, potrzeba sił nowych” – mówił Majewski. O ile jednak przejęcie przez Czerwonych władzy było dość proste, o tyle samą rządzenie okazało się niezwykle trudne. „W pierwszej chwili ich sytuacja zdawała się katastrofalna. Wszyscy dyrektorzy wydziałów podali się do dymisji nie chcąc, jak twierdzili, mieć do czynienia z Chmieleńskim” – pisał prof. Kieniewicz. Podobnie rzecz się miała z niższymi urzędnikami. Ignacy Chmieleński był radykalnym działaczem lewicy związanym z byłym dyktatorem i rewolucjonistą Ludwikiem Mierosławskim. Wielokrotnie doprowadzał już do przesileń w rządzie, starając się, by był czerwony. Z tego powodu Józef Janowski, który przez niemal całe powstanie był członkiem rządu, nazywał go warchołem.
Czerwonym z trudem udało się uzupełnić braki w podziemnej konspiracji. Nowy rząd wydał odezwę dopiero 9 dni po utworzeniu i trudno mówić o tym, by była rewolucyjna. „Rząd Narodowy dzisiejszy w chwili stanowczej, przyjmując spadek przeszłości, odzywa się do was, wszystkich synów jednej ziemi, aby zaspokoić wasze obawy o przyszłość, ażeby za współdziałaniem waszym wydobyć w jak najkrótszym czasie jak najwięcej środków i sił, którymi tak wielki naród rozporządza. Zaspokoić sumienie nasze nie czczymi pozorami obiecywanej pomocy, ale zdobytymi własną pracą i okupionymi własną krwią zwycięstwami, oto jest wspólny cel, u którego naród i rząd jego harmonijnie zejść się powinny”. Rząd nie przetrwał długo. Już pod koniec września odsunięty został od niego Chmieleński, a na jego miejsce wszedł m.in. przyszły słynny poeta Adam Asnyk. Gabinet ustąpił w październiku, gdy władzę dyktatorską przejął Romuald Traugutt.
Na fotografii Karol Majewski, 1863. Fot. polona.pl