To było pożegnanie wielkiego księcia z Warszawą. Na wyraźne wezwanie brata cara Aleksandra Konstanty wyjechał w sierpniu do Rosji. W Petersburgu brał udział w trzech konferencjach dotyczących sprawy polskich. „Ponieważ Konstanty uparcie odmawiał podania się do dymisji, zgodzono się, ze weźmie urlop na czas nieokreślony dla podratowania zdrowia. Cesarz przedstawił swój punkt widzenia na piśmie” – pisał prof. Stefan Kieniewicz w książce Powstanie styczniowe. Obawiając się ponownego zagrożenia wojną europejską na wiosnę, car dążył do jak najszybszego zdławienia polskiego zrywu. Postanowił wysłać do Królestwa dodatkowe dwie dywizje wojska, a województwo augustowskie tymczasowo przekazać w zarząd znanemu już z wprowadzenia na Litwie terroru – generałowi gubernatorowi Michaiłowi Murawjowowi. Podobne działania car nakazał w Królestwie, gdzie porządek miał być zaprowadzony za pomocą „najsurowszej dyktatury wojskowej”. Decyzja została podjęta jednomyślnie, podpisał się pod nią nawet sam Konstanty. Wielki książę ponoć do końca nie rezygnował z prób utrzymania władzy w Królestwie. Po przyjeździe do Warszawy miał się kontaktować ze środowiskami Białych. „Istnieje wersja, że w ciągu tych czterech dni raz jeszcze zwrócił się przez pośrednika do bawiącego w Paryżu Andrzeja Zamoyskiego, proponując mu przejście na stronę rządu, w zamian za dodatkowe reformy. Zamoyski miał odmówić, po przekonsultowaniu sprawy z W. Czartoryskim. Historia jeśli prawdziwa, mogła być tylko prywatną inicjatywą Konstantego i pozbawiona realnego gruntu, wobec powziętych już decyzji w Petersburgu” – puentował prof. Kieniewicz. Ostatni pobyt w Warszawie trwał zaledwie cztery dni. Następnie przez Wiedeń wyjechał na Krym. „Towarzyszyła mu zaś ks. Aleksandra, pogrążona w głębokiej rozpaczy po utracie stanowiska”. O dymisję i urlop poprosiło wielu związanych z Konstantym wyższych urzędników. Jego miejsce zajął gen. Teodor Berg. Oficjalnie brat cara został pozbawiony stanowiska namiestnika Królestwa Polskiego w październiku. Konstanty nigdy już nie przyjechał do Warszawy.