Warszawa z zasady miała być wolna od walk – tak postanowił Rząd Narodowy. Istotnie, w mieście nie doszło do większych starć. Nie oznacza, to że nie zdarzały się incydenty. O jednym z nich donosił krakowski „Czas”: „Korespondent nasz z Warszawy w liście, któryśmy teraz otrzymali, donosi o zajściu w samej Warszawie w nocy z 28go lutego na 1go marca, o którem wspominaliśmy już wczoraj według depeszy rosyjskiej do Wiednia przesłanej. Korespondent nam pisze, że na paręset młodzieży uderzyły wojska rosyjskie na ulicy Pańskiej przy okopach i przyszło do starcia, gdyż niektórzy z tej młodzieży byli uzbrojeni”. Według „Gazety W. Xsięstwa Poznańskiego” w potyczce uczestniczyło 80 osób: „Po kilku strzałach z domu jednego zaczęli uciekać, jednak ich dopędzono i schwytano, przyczem jednego zabito. Niebyło potem żadnego zawichrzenia spokojności i panowała zupełna cisza”. Według „Czasu” zginęło dwóch żołnierzy rosyjskich i jeden Polak. „Kilkunastu schwycili moskale, z reszty zaś jedna część dostała się za Warszawę za okopy, część zaś rozeszła się po Warszawie – donoszono. – Starcie to zaalarmowało całą załogę Warszawy i Pragi, wszystkie wojska stanęły pod bronią. Wzburzenie umysłów w samej Warszawie ma być ogromne”.
Zapewne więc doszło do jakichś rozruchów, choć pewności nie ma. Według innych przekazów w pobliżu Warszawy, niedaleko wsi Marki, pojawił się powstańczy oddział. Nie doszło jednak do żadnego starcia. Bez wątpienia natomiast w mieście panowało olbrzymie wzburzenie. Znów zacytujmy korespondencję „Czasu”: „Wczoraj była rocznica początku ruchu, w którym to dniu przed dwoma laty na rozkaz ks. Gorczakowa strzelano do bezbronnego ludu i zabito pięć osób. Dzień ten obchodzono żałobnemi nabożeństwami po wszystkich kościołach tak napełnionych, że nigdzie byś szpilki nie mógł był rzucić. Młodzież szkolna była pierwszą w kościołach i dnia tego nie poszła do szkoły. Za oknami sklepowemi wystawiono tylko czarne materye”. Warszawa stanowiła też centrum dowodzenia powstaniem – przez większą część zrywu w konspiracji działał tu Rząd Narodowy.