To był jeden z ostatnich przejawów aktywności Karola Marksa w tzw. kwestii polskiej. Na prośbę Victora Le Lubez, francuskiego działacza emigranta w Londynie, miał wyznaczyć niemieckiego robotnika, który w języku niemieckim miał wypowiedzieć się na rzecz Polski. Marks wskazał Johanna Georga Eccariusa, który już wcześniej działał na rzecz wsparcia powstania. Miał on przemówić na wielkim międzynarodowym zgromadzeniu robotniczym (które powołało I Międzynarodówkę). Marks bardzo pozytywnie przyjął informacje o wybuchu zrywu. „Co powiesz na tę historię w Polsce? Jedno jest w każdym razie pewne, że era of revolutions znowuż fairly opened in Europe. I ogólne położenie jest pomyślne... Miejmy nadzieję, że lawa popłynie tym razem ze Wschodu na Zachód, a nie odwrotnie” – pisał w liście do Fryderyka Engelsa. Później nawiązał kontakt z pułkownikiem Teofilem Łapińskim (dowódca nieudanej wyprawy morskiej na Litwę). Tematem spotkania było wystawienie legionu niemieckiego, który miał uczestniczyć w walce przeciw Rosji. Nie ma pewności kiedy doszło do pierwszego kontaktu. Łapiński twierdził, że spotkali się w marcu, Marks pisze o sierpniu. Myśl utworzenia legionu niemieckiego, który wkroczyłby do Polski w celu wspólnej walki wyzwoleńczej, wysunąć miał Marks. Co do wielkości oddziału znów zachodzą różnice. Łapiński twierdził, że miał on liczyć co najmniej 1000 wyćwiczonych i dobrze uzbrojonych żołnierzy, Marks wspominał o chociażby 200, ale pod czarno-czerwono-złotą chorągwią. „Czego brak, to pieniędzy” – pisał. Ostatecznie właśnie brak funduszy przekreślił projekt. Marks był też jednym z inspiratorów wydania odezwy niemieckich robotników, która ukazała się październiku. „W tym tragicznym momencie niemiecka klasa robotnicza winna jest Polakom, zagranicy i swemu własnemu honorowi głośny protest przeciwko niemieckiej zdradzie popełnionej na Polsce, a zarazem na Niemczech i Europie. Winna ona wypisać płomiennymi zgłoskami na swym sztandarze odbudowanie Polski...”. Celem odezwy było nakłonienie robotników niemieckich do wzięcia udziału w składce pieniężnej na rzecz Polski. Sympatia dla Polski nie wynikała z sentymentów. „Moskwa jest podporą, na której spoczywa samowładne panowanie dynastii Hohenzollernów i jej feudalnych hołdowników (...) Pozostaje więc dla Europy tylko jedno z dwojga do wyboru. Albo azjatyckie barbarzyństwo pod wodzą Moskali spadnie na jej głowę jak lawina, albo musi odbudować Polskę, odgradzając się tym sposobem od Azji dwudziestoma milionami bohaterów i zyskując wolne chwile do dokonania swego społecznego przeobrażenia” – mówił kilka lat później.