Nie ma dokładnych informacji jak został pojmany. Wiadomo tyle, że już nie miał pod sobą żołnierzy i był bezbronny. „W odpowiedzi na wasz raport (…) zawiadamiam Was, że stanowczo nie widzę możliwości ubiegania się o odznaczenia (...) za wykazane przez nich męstwo przy pojmaniu w niewolę buntownika Bezkiszkina. Nie widzę w tym wydarzeniu żadnego poświęcenia ani odwagi, ponieważ był on pozbawiony broni, jak to wynika z poprzednich relacji, a przedstawieni przez Was oficerowie uczestniczyli tylko przy pojmaniu tego Bezkiszkina, jak zazwyczaj w pełnym uzbrojeniu, nie natrafiając na opór zbiega” – pisał wojenny naczelnik do dowódcy oddziału, który zatrzymał Matwieja Bezkiszina. To jeden z zapomnianych bohaterów powstania, choć niewiele zabrakło, by było inaczej. „We wczesnej młodości, na ławie szkoły rosyjskiej pisałem był długi poemat p. t. Bezkiszkin, wysnuty z klechd domowych, z opowiadań ludzi prostych, z wieści sekretnej naszych lasów kieleckich. Opisywałem rymami dzieje rosyjskiego oficera, który poszedł do naszego powstania, a pojmany w potyczce, tracony był na szubienicy w rynku miasteczka Włoszczowy” – pisał Stefan Żeromski o swoim zaginionym poemacie. W rzeczywistości Bezkiszin zapewne urodził się w polsko-rosyjskiej rodzinie. Zapytany podczas procesu dlaczego zdradził rosyjską armię i swój oficerski mundur, odrzekł, że „zrodzony z matki Polki czuł się zobowiązanym do pomszczenia krzywd jej synów i braci”. Obrzucony obelgami miał uderzyć w twarz sędziego. Przed powstaniem służył w rosyjskim wojsku w stopniu kapitana. Bezkiszin uczestniczył już w konspiracji przedpowstaniowej. W chwili wybuchu zrywu poprosił o dymisję z wojska. „W początkowym okresie powstania uczył powstańców sztuki wojennej i po przekazaniu ich w liczbie 300 naczelnikowi Langiewiczowi, uciekł za granicę” – pisano w rosyjskim raporcie. Dowództwo oddziału objął w grudniu. Walczył do kwietnia. Sąd rosyjski skazał go na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonany został 17 maja.