„Pragnąc dowieść Polakom, że rząd ich się nie obawia, zająłem się niezwłocznie rozpatrzeniem wyroków na ważniejszych przestępców […]. Zacząłem od księży jako głównych działaczy buntu; w ciągu tygodnia rozstrzelano dwóch księży” – pisał Nikołaj Murawjow w pamiętnikach. Nowy generał-gubernator przybył do Wilna ledwie kilka dni wcześniej. Cesarz mianował znanego z brutalności generała, by zdusić powstanie na Litwie. „Wieszatiel”, bo tak go w Polsce nazywano, rozpoczął od rewizji wyroku na księdzu Iszorze. Jedyną winą 25-letniego wikarego z parafii Żołudek w powiecie lidzkim było odczytanie w lutym z ambony Manifestu Narodowego wydanego przez władze powstańcze. Proboszcz, świadomy zagrożenia, nakazał mu ukrycie się, sam jednak został aresztowany na skutek donosów kilku parafian. W tej sytuacji Iszora postanowił oddać się w ręce policji w zamian za wolność dla proboszcza. W pierwszym procesie duchowny najprawdopodobniej został skazany na pięć lat katorgi. „Wieszatiel” wniósł jednak rewizję, a wyrok zmieniono na karę śmierci. „Kiedy ksiądz Stanisław Iszora stanął obok słupa, odczytano mu pośród grobowej ciszy wyrok śmierci, skazujący go na rozstrzelanie. – Bogu dzięki! – rzekł śmiało – a wam przebaczam z całego serca – przeżegnał się, potem z uśmiechem lud cały ręką pożegnał, a potem zawołał głośno na obok stojących oprawców: – W imię Boże! Jestem gotów!” – pisał ks. Władysław Czencz w relacji Pierwsza ofiara Murawiewa. Zwłoki ks. Iszory zakopano w miejscu stracenia, w nocy jednak mieszkańcy Wilna przenieśli ciało na Górę Zamkową. Niewiele później stracony został kolejny ksiądz – Rajmund Ziemacki. W pierwszym miesiącu swoich krwawych rządów Murawjow podpisał 18 wyroków śmierci. W sumie w czasie jego rządów powieszono lub rozstrzelano niemal 200 osób.