„No soy culpable” ( „Jestem niewinna”) – to były jej ostatnie słowa. Dziś nie ma pewności, czy „Chipita” naprawdę popełniła zbrodnię. Dowiedziono za to, że jej proces był nieuczciwy – ponad wiek poźniej orzekła tak sąd w Teksasie. Josefa „Chipita” Rodriguez urodziła się zapewne ok. 1800 r. Jako dziecko wraz z ojcem przeprowadziła się do San Patricio w Teksasie, gdzie prowadziła niewielki zajazd dla podróżujących. Gdy jeden z jego gości został zamordowany siekierą, została oskarżona o zabójstwo. Atak – którego rzekomo dokonała z Juanem Silverą, prawdopodonie swoim synem – miał mieć podłoże rabunkowe, zamordowany mężczyzna wiózł bowiem sześćset dol. w złocie. Motyw rabunkowy od początku wydawał się wątpliwy, skoro pieniądze zostały znalezione przy denacie. Choć ława przysięgłych rekomendowała uwolnienie oskarżonej, sędzia osobiście skazał ją na śmierć. Sprawa musiała budzić skrajne emocje. „Dwie próby linczu zostały udaremnione. Według legend Chipita miała zakute nogi w kajdany i była przykuta do ściany w budynku sądu. Tam miejscowe dzieci przynosiły jej cukierki i tytoń na papierosy” – można przeczytać w artykule opublikowanym na stronie stowarzyszenia teksańskich historyków. Była trzecią i ostatnią kobietą powieszoną w Teksasie – długo uważano ją za jedyną. Na pewno była pierwszą wolną kobietą, dwie poprzednie to niewolnice. Na jej temat krążą różne informacje. Według jednej z nich miała chronić swojego syna. Inna mówi o przekazywaniu informacji dotyczących wojny secesyjnej, co nadawałoby egzekucji wydźwięk polityczny. Stała się też bohaterką legend. Ich początek zapewne pochodzi od jednego ze świadków egzekucji, który miał słyszeć jęk z trumny, do której złożono ciało. Jej duch – widmo z pętlą na szyi, lamentujące na dnie rzeki – ma nawiedzać okolicę, szczególnie w momentach, gdy skazana ma zostać kobieta. Historia „Chipity” zainspirowała artystów – stała się bohaterką wierszy, książek, a nawet opery.