Zapewne najdotkliwszą karą za zamach na namiestnika gen. Fiodora Berga była kontrybucja nałożona na stolicę Królestwa. „Warszawa jest od dwóch lat ogniskiem występków i głównym źródłem nieszczęść, które spływają na kraj” – pisał Berg do Rady Administracyjnej. Z tego też powodu – jak dodawał – wzrosły wydatki rządowe, trzeba więc „zaradzić wielkiej liczbie nieszczęść z takiego położenia wypływających”. Skąd wziąć dodatkowe środki? Namiestnik miał na to pomysł. „Słuszność wymaga, aby pomienione wydatki obciążały nie sam tylko skarb kraju, ale aby i miasto, które toleruje i ukrywa w swem łonie tak wielką liczbę spiskujących i zabójców, ponosiło część ciężarów wynikających z takiego stanu rzeczy” – pisał. Kontrybucji mieli podlegać wszyscy właściciele domów. Jej wysokość ustalono na 8 proc. rocznych dochodów. Gdyby kamienicznicy zwlekali z daniną, planowano przymusowo ściągnąć dwunasty dochód. Kontrybucja miała przynieść ok. 300 tys. rubli. Projekt opracował Polak o tatarskich korzeniach Mirza Tuhan Baranowski, naczelnik w biurze oberpolicmajstra w Warszawie. Rząd Narodowy skazał go za to na karę śmierci. Wyrok został wykonany, sztyletnicy zlikwidowali Baranowskiego w jego mieszkaniu, i to mimo carskiej obstawy. Rząd Narodowy kilkakrotnie wzywał ludność miasta do niepłacenia kontrybucji. By utrudnić działanie carskich urzędników, w połowie października spalono nawet Ratusz Miejski, by z nim spłonęły księgi podatkowe. Okazało się jednak, że większość dokumentów wcześniej została przeniesiona do innych budynków. Kontrybucja została ściągnięta. Na tym jednak nie koniec: „Ponadto nakładano wysokie grzywny za każe uchybienie przepisom porządkowym, a wyższe jeszcze za każdy objaw nieprzeciwdziałania powstaniu. Serią policyjnych zarządzeń z września i października unormowano w Warszawie zasady odpowiedzialności zbiorowej. Świadkowie zbrodni odpowiadać mieli za zbiegłego sprawcę, właściciele domów – za jego mieszkańców, kupcy – za swoich klientów itd.” – pisał prof. Stefan Kieniewicz. Na mocy tych przepisów zarekwirowany został m.in. hotel Europejski, w którym dokonany został zamach na rosyjskiego szpiega.
Na zdjęciu ulica Rybaki w Warszawie, 1861-1864. Fot. Jan Mieczkowski/polona.pl