Dalekie to skojarzenie, a powstańcom pewnie nawet nie mogło przyjść do głowy, ale w chwili gdy zryw upadał rozpoczęło się oblężenie Petersburga! Oczywiście nie stolicy imperium rosyjskiego, a miasta położonego w Wirginii. To niewielkie miasto liczące ledwie 18 tysięcy mieszkańców, stało się kluczowe dla wojny secesyjnej. Pełniło rolę centrum zaopatrzeniowego dla pobliskiej stolicy konfederatów Richmond. Właśnie tu znajdował się ważny węzeł kolejowy (zbiegało się aż 5 linii), transport do stolicy można było też prowadzić dwoma rzekami. Zajęcie Petersburga przez wojska północy w praktyce uniemożliwiłoby konfederatom obronę stolicy. Pierwsze uderzenia armii gen. Ulyssesa Granta skończyło się niepowodzeniem. W tej sytuacji dowódcy armii Północy postanowili zbudować system ziemnych umocnień od wschodu i południa o długości prawie 50 km. Nie było to klasyczne oblężenie, bo miasto nie było całkowicie okrążone. Za to wojskom północy udało się przeciąć linie zaopatrzeniowe, do tego powoli wypierali Konfederatów z kolejnych punktów obrony. Ostatecznie wymusiło to ewakuacje obu miast, zarówno Petersburga, jak i Richmond na początku kwietnia. Oblężenie Petersburga przez wielu historyków uważane jest znaczące wydarzenie w historii wojskowości. Jest zapowiedzią walk pozycyjnych, które miały miejsce podczas I wojny światowej w Europie. Obie armie poniosły w czasie starcia o Petersburg ogromne straty. Wyniosły one 42 tys. żołnierzy po stronie Unii i 28 tys. Konfederacji.