Pod koniec kwietnia w województwie lubelskim powstanie zdawało się rozgorzeć nowym ogniem. W różnych miejscach województwa zaczęły się formować nowe oddziały. Nie uszło to uwadze Rosjan, którzy przeciw jednej z najsilniejszych partii, organizowanej przez mjr. Zygmunta Koskowskiego, wysłali kolumnę liczącą ok. siedmiuset żołnierzy i cztery działa. Powstańczy dowódca, były oficer wojsk carskich na Kaukazie, mając pod rozkazami ledwie nieco ponad trzystu ludzi, nawiązał kontakt ze znajdującym się w pobliżu oddziałem kpt. Krysińskiego, który liczył czterysta osób. Powstańcy wciągnęli Rosjan w pułapkę. „Koskowski, nie czując się dość silnym do samodzielnego odparcia nieprzyjaciela – pisał Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864 – zaczął się cofać powoli ku Sobolewowi i naprowadził w ten sposób moskali pod strzelców Krysińskiego, którzy przyjęli ich rzęsistym ogniem i zmusili do cofania się”. W decydującym momencie bitwy zawiedli jednak ukryci z boku kosynierzy, którzy „nie uderzyli na uciekających, a atakiem swym mogli dopełnić porażki”. Rosjanie zyskali czas na reorganizację. „Ośmieleni tem moskale wysunęli naprzód działa i rażąc kartaczowym ogniem, tak silnie natarli na strzelców Krysińskiego, że tenże, nie chcąc narazić oddziału na dotkliwsze straty, zaczął ustępować odstrzeliwając się”. Bitwa trwała do czwartej po południu, poległo w niej 57 powstańców, „Nieprzyjaciel pochował swoich w 4 dołach, a było ich przeszło 100, według zeznań jeńca, w tem 4 oficerów”. Później Koskowski połączył się z oddziałem przybywającego właśnie w lubelskiem Marcina Borelowskiego, „Lelewela”.