Norwid nie dał się namówić. Pierwszy numer podziemnego dziennika „Niepodległość”

Podziel się w social media!

Tekst na licencji CC-BY.
Tekst na licencji CC-BY.
Przeczytanie tego artykułu zajmie < 1 minutę
Autor: Łukasz Starowieyski
14 VII 1863

O tego typu przedsięwzięciach mówiło się wówczas – „półoficjalny”. Tyle że wydawcy pisma „Niepodległość”, którego pierwszy numer właśnie się ukazał, byli w niecodziennej sytuacji – reprezentowali linię podziemnego Rządu Narodowego. Miało wypełnić lukę po w pełni niezależnej od powstańczego gabinetu „Prawdy”. Prace nad stworzeniem pisma musiały trwać już od pewnego czasu –maszynę drukarską sprowadzono jeszcze w maju, zorganizowano też lokal, obsługę i kolportaż. Jako pismo półurzędowe „Niepodległość” publikowała dekrety, rozporządzenia rządu i komunikaty wojenne. Dodawała do tego przeglądy prasy zagranicznej oraz korespondencje z prowincji. Pozom literacki był wysoki. Edward Siwiński, redaktor pisma, ściągnął do współpracy czołowego dziennikarza „Prawdy”, we Lwowie zaprosił znanego poetę i publicystę Kornela Ujejskiego, w Paryżu zaproponował współpracę samemu Cyprianowi Kamilowi Norwidowi. „Wielki myśliciel, samotnik, od trzech lat z napięciem śledził zmagania się narodu dając wyraz swoim refleksjom w wierszach ulotnych, w korespondencji prywatnej, w składanych tu i ówdzie memoriałach” – pisał prof. Stefan Kieniewicz w monografii powstania. Romuald Traugutt, przyszły dyktator powstania, podczas swojej misji do Paryża pisał, że nie udało mu się pozyskać współpracowników dla gazety. „Norwid i Żeligowski obiecali wprawdzie swą pomoc, wątpię jednak, czy ich współdziałanie odpowie wymaganiom redakcji” – pisał w raporcie ze stolicy Francji. Norwid przekazał za to przedstawicielowi rządu kilka kartek dotyczących zadań dziennikarzy w czasie powstania. Radził, by zamiast mówić „Moskale”, używać nazwy samowładztwa petersburskiego, propagować, że walka nie jest o kolory „biały” czy „czerwony”, ale o godność człowieka i emancypację niewolnika. „Cóż czynić? Narzucać pisarzom oficjalnego sumienia nie godzi się, ale całokształtnym wykreśleniem ogólnych obowiązujących pojęć historycznych trafić do przekonania – jest prawomocnym czynem” – puentował. Poety nie udało się jednak namówić do współpracy z pismem. W ciągu dwóch miesięcy, a więc do upadku rządu Karola Majewskiego, ukazało się siedem numerów „Niepodległości”. Nakład doszedł do 10 tys. egzemplarzy.

Zobacz także

6 XII 1864

To była brawurowa ucieczka. „Otóż pewnego dnia jedna ze służących przyniosła w koszyku pod talerzami ubranie kobiece, w które się…

6 XII 1864

Swego czasu popularny, dziś niemal zapomniany, był na pewno Ludwik Potocki świadkiem bogatej w wydarzenia epoki. Część ze swoich wspomnień…

6 XII 1864

Dla wielu polskich byłych powstańców miało to być „nowe otwarcie”, dla władz austriackich pozbycie się „kłopotu”. W pierwszych miesiącach 1864…