Nie jest do końca pewne, którego dnia odbyła się ta bitwa. Padają daty od 16 do 18 lutego. Różnie wskazuje się też samo miejsce potyczki. Na pewno była to brawurowa akcja. Tydzień wcześniej Walenty Lewandowski postanowił odłączyć się od podążającego na Litwę Romana Rogińskiego: „Lewandowski nagle oświadczył, że dalej się nie ruszy, że musi wracać za Bug, do Korony, gdyż tam naznaczony na dowódcę” – relacjonował Rogiński. Na Podlasiu w okolicach Białej zaczął wzmacniać swój osiemdziesięcioosobowy oddział. Próbował też akcji zaczepnych. W okolicach znajdowała się kompania carskiego wojska strzegąca trzech mostów. „Lewandowski, odbiwszy wprzód 6 rekrutów z gminy Łosic, uderzył na ową rotę, okopaną między wałami – pisze Stanisław Zieliński w Bitwach i potyczkach 1863–1864. – Przeszedłszy w oddaleniu przez rzekę, zaszedł Lewandowski od strony Białej pod same szańce i z okrzykiem, wśród ciemnej nocy, powstańcy rzucili się na nieprzyjaciela. Napad był tak dzielny, że cała prawie rota została zniesioną”. Gazeta powstańcza „Wiadomości z Pola Bitwy” donosiła: „Zabito w niej 4 oficerów, a z żołnierzy 30 tylko zdrowych ocaliło się ucieczką. Z naszej strony mieliśmy 1 zabitego i 3 rannych. Prawie wszystka broń i amunicya tej rozbitej kompanii stały się naszą zdobyczą”. Lewandowski nie spoczął na laurach. Jak sam pisał w raporcie: „Po zwycięzkiej bitwie pod Woskrzenicami, przerzuciwszy się z oddziałem w okolice Międzyrzeca, dowiedziałem się o przybyłych 2-ch rotach moskiewskich – z Radzynia i udać się mających skoro świt do Biały furmankami. Z Aleksandrem Szaniawskim, naczelnikiem wojskowym powiatu Bialskiego, człowiekiem wielkiego poświęcenia, zrobiliśmy wycieczkę w lesie pod Sycyną. Wycieczka nasza, przedwcześnie odkryta, skutkiem pikiety żołnierza niedoświadczonego, nie osiągnęła zamierzonego rezultatu. W tej wycieczce padł dowódca oddziału Szaniawski, 2 żołnierzy i mamy 1 rannego. Strata moskali jest nierównie znaczniejszą. Oddział w zupełnym porządku”.