To miała być droga, jaką przebyły w tych czasach tysiące Polaków. Aresztowany jeszcze przed wybuchem zrywu Jarosław Dąbrowski, jeden z przywódców przedpowstaniowej konspiracji, początkowo został skazany na karę śmierci. Ostatecznie jednak wyrok zmieniono mu na 15 lat katorgi. W drogę na Syberię wyruszył 19 listopada. Początkowo skierowano go do Moskwy, gdzie przebywał w Kołymażnym Dworze, czyli tzw. więzieniu etapowym. Jednak na Syberię wysłany nie został. 14 grudnia uciekł. Istnieją różne wersje dotyczące ucieczki. Informacje na ten temat zbierał rosyjski dziennikarz i historyk Mikołaj Berg. „Otóż pewnego dnia jedna ze służących przyniosła w koszyku pod talerzami ubranie kobiece, w które się w czasie obiadu przebrał Dąbrowski, i, otuliwszy głowę i twarz chustką, wyszedł spokojnie przez furtkę więzienną wraz z innemi służącemi. Szyldwach nie dostrzegł przebrania, tem bardziej, że Dąbrowski nikły i małego wzrostu, więc się niczem nie różnił od innych kobiet, a wchodzących i wychodzących sług nie liczono wcale” – pisał w „Zapiskach o powstaniu styczniowym”. Berg przytacza też inną wersję – podawaną przez rosyjskiego generała wysłanego dla zbadania okoliczności ucieczki. Według niej, Dąbrowski miał uciec z łaźni, a pomagać mu miała „jakaś znakomita osobistość, rozgoryczona na rząd i popierająca wszystko, co stało z tym rządem w opozycji”. Niewiele później przyjaciele Dąbrowskiego dopomogli w ucieczce jego żonie, przebywającej już na Syberii. Małżonkom udało się opuścić Rosję i w sierpniu 1865 r. dotarli do Paryża. Tam mieszkali przez 6 lat. Na początku maja 1871 r. Dąbrowski wysłał żonę i dwóch synów do Londynu. Niedługo później zginął na barykadach Komuny Paryskiej.