„Gdyby mnie powiesili, mniej czułbym się zgnębiony, niż narażając na zgubę tych, którzy ryzykowali dla mnie wszystko” – pisał po latach. Walery Wróblewski śmierci uniknął cudem. Młody leśnik dołączył do powstania wiosną. Jego umiejętności i charakter szybko docenili dowódcy zrywu. W kwietniu został zastępcą gen. Onufrego Duchińskiego, naczelnika sił zbrojnych województw grodzieńskiego i augustowskiego. 27 kwietnia 1863 dokonał przeglądu pierwszego oddziału powstańczego. W sierpniu awansowany został na pułkownika oraz naczelnika województwa grodzieńskiego. Zimą na polecenie Romualda Traugutta przeszedł na Podlasie. „Ciężar walk zimowych spoczywał głównie na płk. Wróblewskim (…) w ciągu 2 miesięcy wziął udział w 9 starciach” – pisał prof. Stefan Kieniewicz, w monografii zrywu. „Mróz oddech wstrzymywał – wspominał jeden z żołnierzy oddziału Ignacy Aramowicz- garstka partyzantów ‘jako upiorów gromada’, ‘ciche szczęście, spokojne kochanie’, ‘w noc spokojną’, ‘dziką pieśnią’ kłóciła” – poetycko opisywał powstaniec. Po przebyciu rzeki Wieprz pod Kockiem, oddział został doścignięty przez Rosjan. „Chmura nieprzyjaciół zdawała się pochłonąć naszych. Pułkownik Wróblewski przeszedłszy Jedlankę, wprowadzał 40tu naszych na drogę do lasu, chcąc przynajmniej zabezpieczyć się z boków” – pisał Aramowicz. Autor dodaje, że zginęło 12 żołnierzy, a „pułkownik Wróblewski znajdując się najbliżej nieprzyjaciół, napadnięty przez kubańców, otrzymał dwa cięcia na krzyż w głowę, potem ciężkie cięcie w lewe ramię - i osunął się z konia”. Miał jednak szczęście, bo nie został rozpoznany. Wyniesiony z pola bitwy ukryty został najpierw w stodole u chłopa, a później zaopiekowała się nim Bolesława Skłodowska, ciotka przyszłej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie. Wywiozła go w damskim przebraniu do Galicji. Niewiele brakowało, by został wówczas złapany. Jak wspominał Wróblewski jeden z żołnierzy krzyknął: „Czyż ta panna nie jest przebranym powstańcem? (...) W tejże chwili oficer wyższej rangi, który słyszał te słowa, rozkazał podwładnemu, żeby się wynosił, ponieważ gada damom nieprzyzwoitości; następnie wspiąwszy konia ostrogami, zbliżył się o dwa kroki do mnie i szepnął mi prawie w ucho: »Niech pan zwróci uwagę na swoją twarz«. Podniosłem do niej rękę; cienki strumyk krwi sączył się po policzku”. Po wyleczeniu wyjechał do Francji. Po upadku zrywu działał w środowiskach niepodległościowych. W czasie Komuny Paryskiej został generałem, później był jednym z twórców PPS. Zmarł w biedzie w 1908 r. w Londynie.