To już była ostatnia prosta na drodze do objęcia dyktatury. „Pożałowania godne zajścia z września były powodem, że dnia 10 października ustąpiłem naleganiom moich krakowskich przyjaciół i zdecydowałem się wyjechać do Warszawy” –zeznawał przed śledczymi Romuald Traugutt. Nikołaj Berg, rosyjski dziennikarz i kronikarz powstania, nie rozumiał jednak, dlaczego Traugutt akurat w tym momencie pojawił się w mieście: „Z jakiego to powodu jednak wypowiada, trudno wytłomaczyć, gdyż w październiku nie było już w Warszawie żadnego z najbardziej osławionych anarchistów” – pisał. Wbrew jego opiniom sytuacja Rządu Narodowego była jednak bardzo trudna. Po wrześniowym przewrocie i dojściu do władzy Czerwonych we władzach panował bałagan. Co więcej, aresztowano kilku ważnych działaczy. Sytuacja robiła się dramatyczna. „Rząd w dotychczasowym składzie jak dotąd, istnieć nie mógł. W takim stanie, jak dotąd istniał, lada dzień in gremio mógł być przez Moskali aresztowany” – pisał członek władz Franciszek Dobrowolski, który dodaje, że to on wezwał Traugutta do Warszawy. Inny członek rządu, Józef Janowski, przytacza we wspomnieniach tę wersję. „Być może, ale to jest pewnem, że trwanie podróży Traugutta z góry było przewidzianem na 6–8-miu tygodni i było również z góry ułożonem, że Traugutt po powrocie wejdzie w skład Rządu”. Ostatni dyktator powstania do zrywu dołączył wiosną. Po kilku zaledwie bitwach rozwiązał swój oddział i przyjechał do Warszawy. Były pułkownik armii carskiej został wysłany przez Rząd Narodowy z zagraniczną misją. Trwała ok. dwa miesiące –w tym czasie był we Lwowie, w Krakowie, Wiedniu i Paryżu. Stolicę Francji opuścił pod koniec września. Powrócił do Warszawy, a już 11 lub 12 października spotkał się z Janowskim. „W końcu tej rozmowy […] generał powiadomił mię o zamiarze objęcia Rządu na swoje barki w formie dyktatorjalnej”. Traugutt ogłosił się dyktatorem 17 października.