„Marylko ma droga, jeszcze słońce świeci nade mną, jeszcze mogę patrzeć, myśleć i chcieć” – pisał Kalinowski do narzeczonej 3 dni przed śmiercią w swoim ostatnim liście. Jeden z przywódców powstania na Litwie, by móc pisać z celi dopuścił się wybiegu. Poprosił o możliwość złożenia zeznań na piśmie, by „określić charakter ruchu”. Zeznań jednak nie spisał, bo – jak stwierdził – „szpiegostwo hańbi człowieka”. Zamiast tego napisał 5 listów do narzeczonej, manifest polityczny „Listy spod szubienicy. Do narodu białoruskiego” oraz wiersz. W listach żegnał się z narzeczoną, ale też apelował: „Ty mój aniołku z serduszkiem gorącem, córo rodzimej mej Litwy, jej zachwytów i boleści. Marylko ma droga, ty pójdziesz za popędem narodu twego i w życiu ciernistem wieńcem miłości i prawdy siebie ukoisz, a jeśli ludzie niekiedy, zawiodłszy cię w swoich rachubach, złorzeczyć będą, ty się poddając woli opatrznej stworzysz w sobie szczęście dla siebie (…) A jeśli losem wyrwaną zostaniesz z łona rodziny i wirem złośliwego piekła zagnaną będziesz w kraj obcy dla siebie, by uschnąć za życia, przeklęstwem nie splamisz ust swoich. W położeniu każdem ty będziesz godną córą Litwy”. Słusznie przewidywał los Marii Jamontt – została ona zesłana i spędziła na Syberii 10 lat. Narzeczonej, ale też ojczyźnie poświęcił wiersz. Zaczyna się on słowami: “Maryśka czarnobrewa, gołąbeczka moja”, a kończy „Bo jedynie z prawdą w gromadzie zgodnie dożyjesz, Narodzie, starości wolnej”. Wiersz jest łącznikiem między listami a manifestem do narodu białoruskiego: : „Braty moje, mużyki radnyje! Z pad szubienicy maskouskoj prychodzić mnie da Was Pisaci i może raz astatni. (…) Hrudzi zastohnoć, zabalić serce, nie żal zhinuć za twaju praudu” – pisał po białorusku, lecz używając łacińskiego alfabetu. Manifest kończył się słowami: „Bo ja tobie spod szubienicy mówię, Narodzie, że wtedy tylko pożyjesz szczęśliwie, gdy nad Tobą Moskala już nie będzie”. Kalinowski został powieszony 22 marca.