Nie ma stuprocentowej pewności, czy był chłopem, czy mieszczaninem – być może jednym i drugim. Tak przynajmniej pisze o nim „Przegląd Prawosławny”, gazeta wydana w Grodnie w 1939 roku: „Był chłopem z pochodzenia, wyznania prawosławnego, narodowości polskiej. Z zawodu był stolarzem i pracował w warsztacie w rodzinnym mieście (Nowogródku)”. Gdy wybuchło powstanie, miał dwadzieścia lat. Dołączył do jednego z partyzanckich oddziałów i szybko został dowódcą kosynierów. Jego partia został rozbity 11 lipca pod Ignatowem w pobliżu Nowogródka. „Odważny i energiczny młody Ungebauer ratował jak mógł swój rozbity oddział. Nastąpiła jednak ostateczna klęska grupy powstańczej. Ungebauer przez trzy miesiące ukrywał się w lasach” – informowała gazeta. Próbował też odtworzyć oddział, jednak bez rezultatu. Na początku października Ungebauer postanowił oddać się w ręce policji, licząc na niższy wymiar kary – zgodnie z ukazem cara Aleksandra II. Przeliczył się jednak. „W czasie śledztwa Ungebauer nie przyznawał się do tego, iż był dowódcą grupy kosynierów. Wypierał się również tego, że powiesił wieśniaka zdrajcę” – informowała gazeta. Oba zarzuty komisji śledczej potwierdzili jednak jego byli podkomendni. Dopiero wziął winę na siebie. „W czasie śledztwa zachowywał się spokojnie i pewnie. Twardo i stanowczo odmawiał bliższych informacyj i wymienienia nazwisk współtowarzyszy. Winę brał wyłącznie na siebie i o ułaskawienie nie prosił” – czytamy w „Przeglądzie”. Przed sądem stanął wraz z innymi powstańcami 11 listopada 1863 roku. „Sąd Polowy, uznając Ungebauera za przestępcę politycznego 1-szej kategorii, za udział w powstaniu z bronią w ręku i za powieszenie wieśniaka skazał go na karę śmierci przez rozstrzelanie”. Ponoć o złagodzenie kary zabiegał rosyjski szef garnizonu w Grodnie. Jednak gubernator Litwy Michaił Murawjow, słynny „Wieszatiel”, wniosek odrzucił, a wyrok zatwierdził. Ungebauer został rozstrzelany 8 stycznia. „Z krótkim jego życiem, przepełnionym wytrwałą pracą i samozaparciem, zapoznajemy się, czytając stare akta i dokumenty zprzed stu prawie lat w Archiwum Państwowym w Wilnie” – kończyła gazeta.